Polskie software house’y o biznesie część 2. Devdebata
W zeszłym tygodniu opublikowaliśmy pierwszą część Devdebaty Polskie software house’y o biznesie, czas na jej kontynuację. Wcześniej zapytaliśmy m.in. o to, czy istnieje jakiś czynnik wpływający na sukces software house’ów, na czym polega ich filozofia i kultura pracy oraz czemu wpajanie tych wartości jest dla nich tak ważne. Teraz przyjrzymy się tematowi pod kątem szukania pracowników na rynku IT, konkurencyjności na tym gruncie i stabilności firmy. Zapraszamy do lektury!
W devdebacie udział wzięli:
- Tomasz Szymański. CEO SoftwareMill. Założyciel i CEO SoftwareMill – ponad 60-osobowego software house’u, który od 10 lat zatrudnia w pełni zdalnie, wysokiej klasy inżynierów z całej Polski i świadczy usługi w najróżniejszych branżach na 4 kontynentach. Inżynier z 14-letnim stażem. Entuzjasta innowacyjnych technologii i sposobów zarządzania. Od 3 lat aktywny programista Blockchain, zarówno tych publicznych (jak BTC czy ETH) jak i prywatnych / permissioned (Hyperledger).
- Michał Piórkowski. CEO Visuality. Kierownik projektu, który został właścicielem produktu, programista frontendu z pewną znajomością programowania, ojciec, przedsiębiorca i człowiek. W 2005 roku porzucił studia, aby założyć Visuality, firmę zajmującą się programowaniem Agile, Ruby on Rails, GO i ReactJS. Jego misją jest zbudowanie wspaniałej firmy, którą wyróżnia jakość i jest najlepszym miejscem do pracy w historii. W 2020 roku został partnerem i doradcą w firmie z branży CI/CD o nazwie Spacelift.
- Dmitrij Żatuchin. CEO DO OK. Optymista wierzące w sensowne relacje, rozwój wewnętrzny i mindfulness. Zainspirowany kulturą nordycką wnosi pozytywną energię dla swoich kolegów z zespołu i klientów. Ponadto posiada doktorat z informatyki.
- Mariusz Smenżyk. CEO Bravelab. 10 lat temu zaczął budować zespół inteligentnych i oddanych swojej pasji inżynierów oprogramowania, którzy cenią profesjonalizm, wiedzę i wzajemny szacunek ponad wszystko inne. Całkiem naturalnie stali się wkrótce czymś więcej, niż tylko kolejną agencją programistyczną. Dziś nazywają się Bravelab i są bardzo dumni z wartości, jaką wnoszą do każdej firmy uzależnionej od Internetu.
- Mateusz Kubiczek. Prezes Zarządu i współzałożyciel The Software House, najlepiej ocenianej firmy programistycznej w Polsce według serwisu Clutch. Absolwent Politechniki Śląskiej oraz Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej. Posiada ponad 10-letnie doświadczenie w zarządzaniu i rozwijaniu firm technologicznych.
- Bartosz Borkowski. Co-founder & CSO w createIT. Od zawsze związany z branżą IT, od ponad 15 lat prowadzi software house, który dziś pod marką createIT, realizuje projekty dla Klientów z całego świata. Dzięki dużemu doświadczeniu w roli programisty, architekta i analityka biznesowego złożonych systemów, doskonale potrafi przekładać biznesowe potrzeby Klientów na język technologii i mówić o technologii tak, aby zrozumiał go biznes.
Spis treści
Jak oceniasz polski rynek IT pod kątem szukania pracowników? Może brakuje jakiegoś narzędzia, które ułatwiłoby znalezienie programistów?
Odpowiada Tomasz Szymański, CEO SoftwareMill: Mimo że znalezienie idealnego pracownika na rynku IT w Polsce potrafi być sporym wyzwaniem, to nie można narzekać na brak kandydatów.
Pracownikom zależy na pracy, angażują się. Nie ma problemu z wykonaniem jakiejś „pracy domowej” – a wiem, że np. w krajach zachodnich wielu programistom nie chce się po prostu brać udziału w zbyt skomplikowanych rekrutacjach.
Nie korzystamy też z żadnych specjalnych narzędzi do rekrutacji, większość kandydatów trafia do nas z wyników wyszukiwania w przeglądarce lub z mediów społecznościowych.
Odpowiada Michał Piórkowski, CEO Visuality:
Osobiście nie widzę braku narzędzi, lecz brak know-howu. Dodatkowo sytuację utrudnia fakt, że 95% agencji rekrutujących stwarza więcej problemów dla branży niż pożytku. Jakiś czas temu na naszym blogu opisałem nasz proces rekrutacyjny (zapraszam do przeczytania) i uważam, że największym wyzwaniem jest opisanie kultury i wartości, a następnie podążanie tą ścieżką. Większość firm totalnie leży w tym aspekcie, albo kultura istnieje jedynie “na papierze”. Takiej firmie żadne narzędzia nie pomogą, bo nawet jeśli uda jej się “złapać” pracownika, to nie będą w stanie go utrzymać. Nam od zawsze przyświecało hasło “jakość, a nie ilość” i myślę, że dzięki temu oraz dobrze sprecyzowanej kulturze jesteśmy w stanie utrzymać średni czas zatrudnienia na poziomie 3 lata + (i cały czas rośnie).
Odpowiada Dmitrij Żatuchin, CEO DO OK:
Myślę, że dobrzy ludzie przyciągają kolejnych dobrych ludzi, a w naszym przypadku dobrzy pracownicy, przyciągają kolejnych dobrych pracowników. Oczywiście pomaga nam również unikalna wizja firmy i skupienie na jakościowym sposobie budowania zespołów wytwarzających oprogramowanie.
Jednak przed nami wyzwanie, jakim jest plan wzrostu organizacji, więc będzie to dla nas na pewno duży sprawdzian. W ostatnim czasie coraz bardziej przekonaliśmy się do pracy zdalnej i coraz ciekawsze projekty pojawiają się na horyzoncie.
Jeżeli chodzi o narzędzie, to nieustannie jesteśmy pod wrażeniem estońskiej aplikacji MeetFrank, która jest przestrzenią zrzeszającą firmy i pracowników. Może kiedyś zagoszczą i na naszym rynku…
Odpowiada Mariusz Smenżyk, CEO Bravelab:
Kraków jest poważnym ośrodkiem outsourcingu w skali światowej. W tych realiach trudno odnaleźć się tak małej firmie jak nasza. Polski rynek IT z naszej perspektywy jest z roku na rok coraz trudniejszy. Dochodzi do tego rosnąca presja płac, a z drugiej strony kultura, jaką mamy w firmie. Nie stawiamy tylko na twarde kompetencje, ale również na dużą samoświadomość, że transparentność i możliwość wpływu na stan rzeczy w firmie, wymaga pracy i zaangażowania na wielu poziomach. Stąd trudno u nas pracować tym, którzy oczekują tylko kodowania, ponieważ szukamy ludzi pełnych pomysłów i te pomysły często realizujemy wspólnie. Przykładem jest inicjatywa Coding Dojo Krakow, gdzie zebraliśmy grupę ponad 130 osób zainteresowanych udziałem w cyklicznych spotkaniach programistycznych, a sama inicjatywa wyszła od naszych programistów.
Jeśli chodzi o narzędzie ułatwiające znalezienie programistów, to jest to dużo bardziej skomplikowane zagadnienie. Metody poszukiwania i docierania do tych osób – poza ogólnie znanymi, stają się w pewnym sensie przewagą konkurencyjną. Ciekawe, że coraz to bardziej działa u nas Blog. Na kilku rozmowach słyszeliśmy, że zainteresowaliśmy kogoś naszym tematem, stąd zdecydował się do nas napisać.
Odpowiada Mateusz Kubiczek, Prezes Zarządu The Software House:
Rozmawiając z naszymi klientami i słuchając o ich problemach związanych ze znalezieniem odpowiednich talentów na różnych rynkach europejskich, w USA, czy Skandynawii dochodzę do wniosku, że w Polsce jest naprawdę nieźle i mamy wielu znakomitych fachowców. To pokazują też sukcesy polskich developerów na arenie międzynarodowej, miejsca w czołówce podczas zawodów w programowaniu, jak np. w ACM ICPC. Mamy świetne zaplecze akademickie. Studenci są wszechstronnie wykształceni, nie tylko w obszarze IT, ale również matematycznym, inżynieryjnym, itd. Dzięki temu świetnie radzimy sobie ze złożonymi, wymagającymi szukania niestandardowych rozwiązań projektami.
W The Software House stawiamy przede wszystkim na ciekawe projekty, które pozwalają się rozwijać naszemu zespołowi i mierzyć się z nowymi wyzwaniami. Dbamy o przyjazną i otwartą kulturę w firmie i o to, żeby po prostu nie było nudno. Inwestujemy też w infrastrukturę i zasoby, czyli w nowoczesne i wygodne biura, najlepsze narzędzia (np. wszyscy pracujemy na komputerach MacBook Pro), programy szkoleniowe i motywacyjne.
Dobrym pomysłem okazało się otworzenie drzwi naszego głównego biura na Starej Poczcie w Gliwicach i organizowanie spotkań dla miłośników programowania, pod nazwą “Uszanowanko Programowanko”, na których rozmawiamy o dobrych praktykach, technologicznych nowinkach, godnych uwagi narzędziach, testowaniu i bezpieczeństwie.
Oczywiście w ostatnich miesiącach sytuacja się trochę zmieniła i większość inicjatyw musieliśmy przenieść do online’u, dlatego zaczęliśmy na przykład organizować webinary dla developerów o podobnej tematyce jak “Uszanowanko Programowanko”. Odbyło się już 9 takich spotkań w sieci, na których zgromadziliśmy już prawie 2000 uczestników.
Bartosz Borkowski, Co-founder i CSO createIT:
Truizmem byłoby stwierdzenie, że jest to rynek pracownika. 🙂
Z założenia działamy globalnie, a w naszym zespole są ludzie z różnych krajów – z Portugalii, Dominikany, Ukrainy, Kirgistanu, Szwecji, Niemiec czy Filipin. Trudno mówić o specyfice konkretnie polskiego rynku pracy – zachodzące na nim procesy są bardzo zbliżone do procesów np. w Europie Zachodniej, z tą jedynie różnicą, że u nas na szczęście wciąż jest większa liczba dostępnych specjalistów. Do tego specjalistów zdecydowanie wyróżniających się in plus wiedzą i etosem pracy.
Nie widzę obecnie narzędzia rekrutacyjnego, które z powodzeniem działa na innych rynkach, a które nie dotarło jeszcze do Polski. Wręcz powiedziałbym, że polski rynek rekrutacji IT jest w tej chwili dość innowacyjny na tle innych.
Za pomocą jakich narzędzi, elementów walczysz z konkurencyjnymi software house’ami?
Odpowiada Tomasz Szymański, CEO SoftwareMill: Pracujemy na rynku globalnym – jest to naprawdę spory kawałek tortu, więc trudno mówić tutaj o „walce”.
Zamiast walczyć, staramy się wyróżniać: pracą zdalną, organizacją oddolną, partnerskim zaangażowaniem w projektach u klienta, no i oczywiście najwyższą jakością.
Obserwujemy poczynania naszej konkurencji w internecie oraz podczas większych wydarzeń IT (np. na spotkaniach SoDA) i czasami wyciągamy wnioski, które pasują do naszej firmy, ale w większości przypadków staramy się podążać własną ścieżką.
Odpowiada Michał Piórkowski, CEO Visuality:
A dlaczego “WALCZYSZ”? To jest właśnie największy problem naszej branży w Polsce. Jeśli będziemy ze sobą walczyć, to nic nie osiągniemy. Ja zawsze bardzo wierzyłem w synergię, nawet z największym konkurentem. Rynek jest wielki, możemy się od siebie wzajemnie uczyć i powinniśmy. Ja osobiście wierzę w specjalizację, która sprawia, że nawet firmy mocno konkurencyjne mogą się wymieniać wiedzą.
Odpowiada Dmitrij Żatuchin, CEO DO OK:
Ostatnie dwa lata minęły w DO OK pod znakiem budowania partnerstw, zarówno w Polsce – jak i w Estonii – współpracując z lokalnym community.
Jako jedni ze współzałożycieli SoDA, wiemy, o ile cenniejsza jest współpraca niż konkurencja. Nieustannie wymieniamy się wiedzą z innymi software housami. Dzięki temu nauczyliśmy się jako firma zdecydowanie więcej i szybciej od innych firm IT, niż sami potrafiliśmy.
Odpowiada Mariusz Smenżyk, CEO Bravelab:
Nie walczymy z innymi SH. 25% naszych przychodów za 2019 było wygenerowane ze współpracy z większymi firmami softwarowymi. Jedną z trzech naszych wartości jest współpraca. Wszyscy od wszystkich jesteśmy zależni, więc warto to pielęgnować.
Oczywiście konkurowanie samo w sobie nie jest złe. Niejednokrotnie walczyliśmy o ten sam projekt z inną zaprzyjaźnioną firmą. Lubię być zdrowo zazdrosny o sukcesy innych, ale ta zazdrość szybko wygasa, a ja skupiam się na tym, aby dobrze wykonywać swoją pracę i dążyć do tego, by być np. w top 5 Python Software House w Krakowie, a potem w Polsce.
Odpowiada Mateusz Kubiczek, Prezes Zarządu The Software House:
My raczej nie walczymy, wręcz przeciwnie – gdy trafiają do nas projekty, które nie są zgodne z naszym profilem, z naszym stackiem technologicznym, chętnie polecamy innych. Mamy wypracowany model biznesowy, którego się trzymamy. Jesteśmy partnerem dla zaawansowanych technologicznie firm softwarowych pracujących w Javascripcie oraz PHP i szukamy właśnie takich klientów.
W The Software House tworzymy naprawdę zaawansowane aplikacje webowe, zorientowane na doskonały user experience. Pracujemy w oparciu o JavaScript (React, Node.js, mikroserwisy), PHP i Cloud (AWS, serverless, dockeryzacja). Taką specjalizację doceniają wymagający klienci. Szczególnie cieszy mnie to, co podkreślają w recenzjach na Clutch: że dostarczane przez nas rozwiązania oznaczają w praktyce większą skalowalność ich biznesów.
Do tego trzeba wziąć pod uwagę panujące trendy. Jak podaje Hired w swoim tegorocznym raporcie State of Software Engineers, zapotrzebowanie na developerów frontend i backend w ciągu 2019 roku wzrosło o 17%. Z kolei według Roberta Halfa, 67% menedżerów IT planuje rozszerzyć swoje zespoły w obszarach takich jak bezpieczeństwo, przetwarzanie w chmurze i inteligencja biznesowa – ale jednocześnie 89% zgłasza problemy z rekrutacją znających się na tym ludzi. Wydaje się zatem, że wszyscy w branży będziemy mieć więcej zapytań od klientów i więcej pracy.
Bartosz Borkowski, Co-founder i CSO createIT:
Myślę, że to błąd w założeniu. Nie walczymy z naszą polską konkurencją. W dużej mierze uczymy się od siebie, wymieniamy się wiedzą, pomagamy sobie nawzajem. Polskie SH działają na rynku globalnym i zdajemy sobie sprawę, że nie konkurujemy między sobą, a raczej z dostawcami z innych krajów – np. Ukrainy, Bułgarii czy Wietnamu. Silna pozycja Polski na globalnym rynku IT, którą osiągniemy, oferując bardzo wysoką jakość, przyciągnie do nas jeszcze więcej zleceń. Polskie firmy i polscy programiści mają fenomenalną opinię najlepszych na świecie fachowców.
My jako createIT nie chcemy napędzać wyścigu o Klienta i zdobywać kolejnych projektów, obniżając stawki. Zależy nam, aby Klient cenił zaangażowanie i kompetencje, które stoją za naszą marką, a nie wybierał nas, bo jesteśmy „tańsi”. Trzymamy swoją jakość, rozmawiamy z naszymi Klientami o alternatywach i tak jak wspomniałem na początku – wychodzimy z roli “wykonawcy”. Działając całkowicie w interesie Klienta, wchodzimy w rolę partnera z potężną wiedzą techniczną. Klienci sami do nas wracają i polecają kolejnym.
Przy takim podejściu nie ma miejsca na „walkę”, a jedynie na wspólne powiększanie polskiego rynku SH.
W jaki sposób pandemia wpłynęła na Twoją firmę?
Odpowiada Tomasz Szymański, CEO SoftwareMill: Pracujemy od 10 lat zdalnie, więc nie miało to większego wpływu na samą pracę. Jednak szybko zauważyliśmy, jak bardzo zaczęło nam brakować naszych regularnych spotkań na żywo. Po 3 miesiącach bez spotkań ludziom bardzo brakowało wspólnych rozmów i żartów, co potrafi działać demotywująco na zespół.
Jednak poluzowanie obostrzeń umożliwiło nam podzielenie się na grupy i spotkania w mniejszym gronie, co dało wszystkim niezłego kopa energii.
Odpowiada Michał Piórkowski, CEO Visuality:
To jest ciekawe pytanie. Pandemia pozwoliła nam zrobić krok wstecz, zastanowić się, co jest u nas najważniejsze i skupić się wyłącznie na tym. Dodatkowo jak tylko się da, zoptymalizowaliśmy stronę kosztową, co udało się zrobić bez wpływu na nasz największe wartości. Bardzo wcześnie również wyszliśmy proaktywnie do każdego klienta, aby zobaczyć, jak możemy pomóc mu przetrwać najgorszy czas. Paradoksalnie wszystko wskazuje na to, że rok pandemii to będzie nasz najlepszy rok od 3 lat.
Odpowiada Dmitrij Żatuchin, CEO DO OK:
Pandemia była momentem startu “sprawdzam” naszej misji. Jak my jako firma, możemy pozytywnie wpłynąć na to co się działo? Zorganizowaliśmy pierwszy polski hackathon “Hack the Crisis: Tech for Good”; razem z PARP przygotowaliśmy projekt FakeHunter, mający na celu walkę z fake newsami; dołączyliśmy do Tech To the Rescue, i pomogliśmy największej globalnej inicjatywie EUvsVirus ściągnąć ponad 400 partnerów i zapewnić 120 tys. euro funduszy dla finalistów. Razem z całym zespołem DO OK pokazaliśmy, że nasza misja nie jest tylko na papierze. Był to czas, w którym cała firma mocno się zjednoczyła.
Zrozumieliśmy, że wyzwanie, jakim jest zagrożenie nie tylko zawodowe, ale dla zdrowia i życia społecznego to najlepszy moment, by skupić się na otwartej i częstej komunikacji z naszymi ludźmi. Był to czas testu naszego podejścia do pracy zdalnej, który nasz zespół przeszedł celująco.
Odpowiada Mariusz Smenżyk, CEO Bravelab:
Pandemia wpływa na naszą firmę cały czas. Już w marcu straciliśmy 50% zakontraktowanych projektów. W ciągu 3 miesięcy wróciliśmy do stanu bazowego. Szczęśliwie mieliśmy zdywersyfikowanych Klientów pomiędzy różne branże, które mniej lub bardziej ucierpiały (niektóre nawet zyskały). Nasz kluczowy projekt został zamknięty. Zamiast z planowanych 5 programistów zostaliśmy z niczym.
Tyle o projektach.
Jeśli chodzi o zespół to poza jedną (bardzo ważną dla mnie) i kluczową osobą, utrzymaliśmy go w całości. Popełniłem też kilka błędów, na które sobie w przyszłości nie pozwolę. Ostatecznie dzięki pandemii postanowiliśmy przesunąć firmę na inne tory, które zawsze były w planach długofalowych. Zainwestowaliśmy tam, gdzie powinniśmy, np. w marketing i sprzedaż. Ograniczyliśmy koszty tam, gdzie mogliśmy (nieużywane usługi). Z firmy działającej głównie w modelu team-agmentation stajemy się konsekwentnie firmą (która od zawsze taką chciała być), robiącą software w pełnym procesie wytwarzania.
Odpowiada Mateusz Kubiczek, Prezes Zarządu The Software House:
Po kilku miesiącach mierzenia się z tą wyjątkową sytuacją, mogę powiedzieć, że poradziliśmy sobie świetnie. Po pierwsze zespół był w pełni wyposażony w narzędzia do pracy zdalnej. Od wielu lat pracujemy, wykorzystując takie narzędzia jak Confluence, Jira czy Slack i już od dawna każdy mógł korzystać z home office w razie potrzeby. Dzięki temu zespół z dnia na dzień przeszedł na pracę w 100% zdalną i nie mieliśmy związanych z tym większych problemów.
Gorzej cała ta sytuacja wyglądała pod kątem biznesowym – początkowo rzeczywiście rynek został “zmrożony” i nie mieliśmy zbyt wielu nowych zapytań ofertowych. Jednak to, że mamy wielu stałych klientów i do tego z różnych branż – przeważnie niedotkniętych przez restrykcje związane z pandemią – spowodowało, że większość rozpoczętych już projektów nie była zagrożona. Dodatkowo, po czasie okazało się, że ruch w obszarze nowego biznesu też zaskakująco szybko wrócił do normy. Wygląda wręcz na to, że pozyskamy w tym roku nawet więcej projektów, niż planowaliśmy przed pandemią.
Pandemia oznaczała też ciekawe wyzwania dla naszego teamu. W niektórych projektach okazywało się, że – by pomóc naszym klientom w tej trudnej sytuacji – musimy szybko zwiększyć zespół oraz nakład pracy. Dobrym przykładem jest nasz partner, firma StageClip, która umożliwia użytkownikom tworzenie własnych filmików z ceremonii zakończenia liceum lub uniwersytetu. Po wybuchu pandemii natychmiast musieli zrealizować swój nowy projekt, czyli wirtualne ceremonie. W ciągu zaledwie kilku tygodni zbudowaliśmy zaplecze technologiczne, które umożliwiło zorganizowanie wirtualnych uroczystości zakończenia studiów na ponad 800 uniwersytetach, dla setek tysięcy studentów.
Bartosz Borkowski, Co-founder i CSO createIT:
Ta sytuacja pokazała na pewno to, jak szybko i zaskakująco może zmieniać się otoczenie biznesowe i „sposób” funkcjonowania rynku, gospodarki. Z jaką łatwością wszystko, co postrzegane jest za „pewniki”, takimi „pewnikami” nie jest.
Branża, w której działamy, nie odczuła tak spektakularnych skutków pandemii jak np.branża turystyczna czy rozrywkowa. Wiele osób, ale najczęściej niezwiązanych branżowo, wręcz przeciwnie, postrzega to jako „złoty czas” dla wszystkiego, co związane jest z internetem, bo tam właśnie przecież szybko przeniosło się prawie całe nasze życie.
Dzięki temu, że mamy bardzo rozproszony portfel Klientów (zarówno pod kątem branżowym jak i geograficznym) oraz usług, pandemia nie wpłynęła znacząco na nasz cash flow, dzięki czemu niezachwiana została stabilność firmy. Obniżyła jednak przychody całościowo i wpłynęła na strukturę przychodów firmy. Ze względu na obniżony wynik musieliśmy bardzo szybko zweryfikować nasze plany marketingowe, które w dużej mierze opieraliśmy na udziale w międzynarodowych wydarzeniach branżowych, i dostosować je do aktualnych realiów.
Bardzo ucieszyła nas postawa całego zespołu createIT, który w warunkach globalnej niepewności, zmobilizował się do jeszcze szybszej i bardziej wydajnej pracy na rzecz firmy. Choć jesteśmy przyzwyczajeni do pracy in-house, bez najmniejszych problemów przeszliśmy natychmiast na tryb pracy zdalnej, praca przebiega wydajnie. Powstrzymanie się od jakichkolwiek nerwowych ruchów biznesowych i stabilność firmy w połączeniu z zaangażowaniem zespołu, wzmocniło relacje w zespole i w jakiś sposób umocniło firmę pomimo pandemii. Zdajemy sobie sprawę, że „druga fala”, o której coraz głośniej się mówi, może być kolejnym gospodarczym trzęsieniem ziemi, które odbije się również na naszej branży. Dodatkowo wiemy, że to, co dotknęło inne branże na początku pandemii, może działać w IT trochę jak bomba z opóźnionym zapłonem i również mocniej odczujemy, w perspektywie kilku kolejnych miesięcy, niższe budżety na projekty.
Jakie do dziś poczyniłeś kroki, by sytuacje losowe nie wpłynęły w przyszłości na stabilność firmy?
Odpowiada Tomasz Szymański, CEO SoftwareMill: Sytuacje typu covid-19 zawsze wpłyną na stabilność firmy, zatem trudno przewidzieć, a tym bardziej zareagować na coś tak niespodziewanego.
Mimo to pandemia pozwoliła nam lepiej zrozumieć, które aspekty firmy trochę nam zardzewiały i potrzebują rewitalizacji.
Przetestowaliśmy też zarządzanie kryzysowe, z którego na razie wychodzimy obronną ręką. Udało nam się wygospodarować trochę czasu na ciekawe inwestycje, na które nie było czasu wcześniej. Paradoksalnie, pandemia pozwoliła nam w pewnym stopniu lepiej się przygotować do nadchodzącej dekady—zdobyć nową wiedzę i doświadczenia, które pomogą nam w dalszym rozwoju.
Niewątpliwie, kluczem do rozwiązania całej tej sytuacji było zaangażowanie całego zespołu i wykorzystanie doświadczeń płynących z pomniejszych kryzysów z poprzednich lat. Gdybyśmy dopiero teraz zaczynali naszą przygodę jako mały, świeży startup—zapewne byłoby nam znacznie trudniej.
Odpowiada Michał Piórkowski, CEO Visuality:
Chyba jedyne co mogłem zrobić – zacząłem bardzo intensywnie pracować nad stabilnym lejkiem sprzedażowym oraz skalowalną i sprawdzoną strategią marketingową. 🙂 Poza tym mam oczy szeroko otwarte na każdą okazję pozwalającą na wzięcie udziału jako partner w dużo większych projektach niż samo Visuality.
Odpowiada Dmitrij Żatuchin, CEO DO OK:
Pod koniec 2019 ogłosiłem w firmie strategię przejścia ze strefy usług do strefy rozwiązań. Śmiem twierdzić, że lekko wyprzedziliśmy moment przyjścia kryzysu do Polski i to nam pomogło zaadresować kluczowe wyzwania dla organizacji: business continuity vs planowany dynamiczny wzrost spółki. Skupiliśmy się na restrukturyzacji zespołu sprzedażowego, przyjrzeliśmy się raz jeszcze strategii, zadbaliśmy o partnerskie rozwiązania z naszymi klientami i dostawcami. Dzięki temu dosyć odważnie i z optymizmem przyjęliśmy szansę wyjść ze strefy komfortu. Dzisiaj to owocuje lepiej zgranym zespołem, który przeszedł przez kryzys, zwiększonym zespołem specjalistów nietechnicznych, uruchomieniem nowych usług takich jak value-focused product design czy discovery workshop, kończąc przejęciem rozwiązania typu IoT Cloud z od norweskiej firmy R&D.
Odpowiada Mariusz Smenżyk, CEO Bravelab:
Było ich wiele, np.: częstsze 1-1 z ludźmi z firmy, prezentacje dla zespołu a propo tego, co się dzieje na rynku lokalnym i globalnym. Poszukiwania nowych rynków i wzmocnienie zespołu o nowe kompetencje. Rozmowy z inwestorami odnośnie produktu, który tworzymy. Plany awaryjne (ale nie w nadmiarze). Każda sytuacja losowa to zmiana, z którą musimy się oswoić, a następnie dostosować. Jak szybko zaakceptujemy nowe status quo, tak szybko będziemy mogli zacząć działać nad konkretnymi rzeczami, np. uspójnieniem strategii na wewnątrz i na zewnątrz, czy skupieniem się na produktywności całej firmy. Podsumowując, kluczowe czynniki utrzymujące stabilność to: monitoring cash-flow, dbanie o zespół i nie bać się podejmować wyzwań.
Odpowiada Mateusz Kubiczek, Prezes Zarządu The Software House:
Na szczęście jesteśmy już na rynku od 8 lat. Mamy mocny i świetnie funkcjonujący zespół. Mamy wspaniałych, wieloletnich klientów – co istotne, pochodzących z różnych krajów i z różnych branż. Mamy rozsądnych rozmiarów, dochodowe projekty, nie uzależniamy się od jednego, kluczowego klienta. Dodatkowo widzimy, że nasze duże inwestycje w marketing oraz sprzedaż się zwracają – klienci mają coraz wyższe wymagania i należy dbać również o te obszary. Uważam, że firmy, które tego nie robią, będą miały coraz większe trudności w utrzymaniu i rozwijaniu biznesu. Dbamy też od dłuższego czasu o budowanie poduszki finansowej – właśnie na wypadek takich sytuacji kryzysowych, jak ta związana z COVID-19.
Bartosz Borkowski, Co-founder i CSO createIT:
To, co pokazała nam pandemia to to, że filary, na których budujemy createIT są właściwe i procentują w niestandardowych sytuacjach. Nasze podejście do ludzi i biznesu sprawdziło się nawet w tak trudnych warunkach jak otaczająca nas dezorganizacja „życia gospodarczego”.
Chciałbym podkreślić, że to nie jest tak, że „przyszła pandemia” i teraz zaczynamy wdrażać zupełnie nowe procesy i zasady. Już pracowaliśmy w sposób i na narzędziach, które umożliwiają nam pracę w rozproszonym zespole. Teraz jedynie musieliśmy je dostosować do wymogów pracy zdalnej dla wszystkich na pokładzie createIT.
To właśnie jest największą naszą siłą w obecnej sytuacji – nie musieliśmy „tworzyć” nowych rzeczy, tylko wprowadzaliśmy modyfikacje do już istniejących. Dodatkowo, tak jak mówiłem wcześniej, osadzenie biznesu na zróżnicowanym portfelu Klientów i projektów daje dużą niezależność i minimalizuje ryzyko związane z dużym tąpnięciem konkretnej branży.
Zawsze, a szczególnie w czasie pandemii, chcemy, aby nasz zespół czuł się bezpiecznie. To właśnie fantastyczni ludzie na pokładzie createIT są naszą największą wartością. Robimy wszystko, aby zapewnić dużą stabilność zatrudnienia. Nie zwolniliśmy nikogo z powodu pandemii, nie wdrożyliśmy prewencyjnego obniżania pensji, mimo że dużo firm (nawet z naszej branży), tak robiło. Nawet gdy wybrane projekty były wstrzymywane czy zamrażane, naszych ludzi jedynie przenosiliśmy wewnętrznie między zespołami czy projektami. Trzymamy rozsądną poduszkę finansową, w przeciwieństwie do wielu firm, działających w modelu “od pierwszego do pierwszego”.
To właśnie poczucie stabilności jednoczy zespół, a to bardzo ważne w kryzysowych sytuacjach, które na pewno nadejdą.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi z unsplash.com.