Między kodem, a tapasem. Wywiad z Marcinem Czerneckim
– W Polsce sprint backlog często ustalany był na podstawie 'prędkości’ zespołu, ale management nierzadko dokładał dodatkowe zadania czy zmieniał priorytety. Panuje przekonanie, że 'im więcej, tym lepiej’. W Hiszpanii styl pracy jest bardziej swobodny – powiedział nam Marcin Czernecki, Inżynier oprogramowania w Sage. To tylko jeden z przykładów stylu pracy stosowanych przez Hiszpanów.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na ten temat, przeczytajcie rozmowę z Marcinem, który od dwóch lat mieszka w tym kraju.
Spis treści
Jak znalazłeś się w Hiszpanii? Jak znalazłeś pracę w tym pięknym, słonecznym kraju?
Pomysł wyjazdu za granicę celem zanurzenia się na dłuższy czas w innej kulturze, towarzyszył mi od dawna.
Na około dwa lata przed pandemią, wraz z żoną, zaczęliśmy interesować się tematem relokacji. Czytanie wywiadów z różnymi ludźmi z branży IT, oglądanie programów o życiu Polaków za granicą, czy rozmowy ze znajomymi, którzy dokonali takich zmian w życiu, tylko wzbudziły w nas chęć przygody. Dodatkowo, poznanie istnienia i zgłębienie tematu tzw. pakietu relokacyjnego dodało nam większej pewności siebie i przekonania, że podjęcie decyzji o wyjeździe będzie nie tylko ekscytujące, ale również dobrze zorganizowane i poparte solidnym wsparciem.
Jaki był zatem pierwszy krok ku relokacji, który poczyniliście?
Pierwszym krokiem był wybór miejsca. Postanowiliśmy wybrać kraj na podstawie analizy warunków życia oraz estymacji finansowej. Oczywiście nie ograniczaliśmy się tylko do Europy. Kluczowe było znalezienie równowagi między zarobkami, a wysoką jakością życia, szczególnie w dobrze zorganizowanej aglomeracji miejskiej, z naciskiem na ten drugi aspekt. Zbieranie danych, ich analiza, a także niepewność, czy wątpliwości, wydłużały rozpoczęcie relokacji.
Pandemia okazała się dla nas prawdziwym punktem zwrotnym. Podczas jej trwania, doszliśmy do wniosku, iż jeżeli mamy siedzieć zamknięci w domu, to chociaż, niech to będzie w ciekawym miejscu. Na początku 2021 roku rozpocząłem poszukiwania pracy w Hiszpanii, kraj, który ostatecznie wybraliśmy. Wysoka jakość życia, wiele słonecznych dni, bliskość morza, a także możliwość dotarcia do Polski samochodem, czy krótki czas lotu, sprawiły że postanowiliśmy zanurzyć się w kulturze iberyjskiej. W trakcie pandemii, kiedy ofert pracy było niewiele, a świat 'stał na głowie’, wielu odradzało nam tę decyzję. Mimo to, postanowiliśmy iść pod prąd.
Gdzie szukałeś pracy? Z jakich portali korzystałeś?
Pracy szukałem wyłącznie na portalu LinkedIn. Największym problemem była początkowo dla mnie responsywność rekruterów. Po około dwóch tygodniach od momentu rozpoczęcia poszukiwań, wystartowałem w procesie rekrutacji do korporacji z sektora cloud business management. Sam proces wyglądał podobnie do polskich, czyli rozmowa z HR, zadanie domowe do wykonania, rozmowa z menadżerem oraz techniczna. Po kilku dniach osiągnąłem to, czego oczekiwałem: umowę o pracę oraz bardzo ważny dla mnie pakiet relokacyjny.
Jak wyglądają formalności związane z przeprowadzką i pracą w Hiszpanii?
Hiszpania, podobnie jak Polska czy Węgry, jest znana ze skomplikowanych formalności. Wydaje się, że Hiszpanie mają predylekcję do rozmaitych procesów, formularzy, wniosków i innych dokumentów. Sam proces relokacji przebiega w sposób podobny do innych krajów. Uzyskanie numeru identyfikacyjnego, numeru socjalnego, założenie konta bankowego, rejestracja w publicznym systemie zdrowia, a także znalezienie mieszkania i załatwienie wszelkich formalności z tym związanych, to pierwsze kroki, które podejmuje się w tym kraju.
Uzyskanie pakietu pomocy w relokacji ze strony firmy było dla mnie bardzo ważne. Pakiet, który otrzymałem, był bardzo hojny, gdyż oprócz biletów lotniczych, mieszkania na pierwszy miesiąc w Barcelonie, obejmował pomoc w zawiłym systemie formalności oraz aktywną pomoc w procesie szukania oraz wynajmu mieszkania.
Rozumiem zatem, że poszło gładko?
Hiszpanie mają tendencję do bałaganu i odkładania spraw na później. Nieraz doświadczyłem tzw. mañana. Pomimo posiadania pomocy w formalnościach ze strony agencji relokacji, cały czas musiałem kontrolować proces i ponaglać pewne sprawy. Wiele razy śmiano się ze mnie, że nie nauczyłem się jeszcze „śródziemnomorskiego wyluzowania”. Pierwsze tygodnie w Barcelonie tak bardzo wymusiły na mnie proces asymilacji, że zyskałem sporo siwych włosów. Mieszkanie zostało wynajęte z obowiązkowym okresem 6 miesięcy, natomiast firma zwlekała z zatrudnieniem ze względu na brak uzyskanego numeru identyfikacyjnego, a tym samym fiskalnego.
Proces uzyskania w Hiszpanii numeru NIE tzw. Número de Identificación de Extranjero jest pełen tajemniczości i zawiłości. Aby zarejestrować się w Hiszpanii, konieczna jest wizyta na komisariacie policji. Wówczas zostaje nadany unikalny numer oraz pozwolenie na pobyt dłuższy niż 90 dni. Jednakże, ze względu na ogromną liczbę chętnych oraz niewielką ilość dostępnych terminów, na uzyskanie takiego spotkania czeka się bardzo długo. Podobno istnieją nawet grupy działające na pograniczu prawa, które handlują terminami, co jest obłędem. Ostatecznie na wizytę na komisariacie musiałem czekać dwa miesiące, co sprawiło, iż przez ten czas byłem bezrobotny, bez prawa do opieki zdrowotnej, z wynajętym mieszkaniem.
Mój pracodawca okazał się na tyle hojny, że wypłacił mi resztę środków z budżetu relokacyjnego, co w całości pokryło koszty poniesione podczas mojego przymusowego bezrobocia. Należy zaznaczyć, że wszystko działo się jeszcze przed podpisaniem jakiejkolwiek umowy. Ten gest utwierdził mnie w przekonaniu, że Sage będzie dobrym miejscem pracy, gdzie troszczy się o pracowników.
Co najbardziej zaskoczyło Cię podczas dopełniania formalności?
Okazało się, że pozytywne rozpatrzenie sprawy często zależy nie tyle od przestrzegania obowiązujących przepisów, ile od nastroju urzędnika oraz od tego, czy na spotkanie przychodzi się samemu, czy z agentem ds. relokacji. Istnieje wiele przykładów, ale wspomnę tylko o jednym. Małżonek osoby pracującej w Hiszpanii ma prawo do otrzymania numeru NIE oraz tzw. zielonej karty (Certificado de Registro de Ciudadano de la Unión), czyli certyfikatu obywatela UE.
Kilka osób zatrudnionych w Sage przed moim przyjazdem, które nie miały pakietu relokacyjnego, a także liczne opinie w Internecie, wskazują, że nikt nie uzyskał tych dokumentów od razu. W naszym przypadku, z pomocą agenta, zarówno ja, jak i moja żona, otrzymaliśmy numery NIE oraz pozwolenia na pobyt, bazując jedynie na moim liście intencyjnym od firmy. Przepisy teoretycznie jedno mówią, a rzeczywistość bywa zupełnie inna.
Kolejnym elementem, który spędzał mi sen z powiek było formalnościowe istne błędne koło. W Hiszpanii, aby cokolwiek załatwić, podpisać jakikolwiek dokument, zawrzeć jakąkolwiek umowę, wymagany jest numer identyfikacyjny i fiskalny. Teoretycznie, aby wynająć mieszkanie i podpisać umowę na media (prąd, gaz, woda) wymagany jest numer NIE. Natomiast, aby uzyskać numer NIE i kartę pobytu, należy mieć adres w Hiszpanii, który nie jest hotelem, ani AirBnB. Kolejnym przykładem może być sam wynajem.
Często właściciel przed wynajmem, chce mieć wgląd w trzy ostatnie paski płacowe. Natomiast, nie można być zatrudnionym bez miejsca zamieszkania, co stanowi ogromny problem przy przeprowadzce i podjęciu się pierwszej pracy. Oczywiście Internet milczy, jak rozwiązać tego typu problemy. Z kolei, gdy zadałem to pytanie mojego agentowi ds. relokacji, to wyśmiał mnie, że takie problemy tutaj nie istnieją.
Co zaskoczyło Cię najbardziej w kontekście kultury pracy, ale i po prostu życia w takim miejscu?
Styl życia i kultura pracy w Hiszpanii różnią się od tych w Polsce. Pierwszym elementem, o którym warto wspomnieć, są godziny pracy. W Hiszpanii, chociaż istnieje pewien stopień elastyczności, godziny te nie są tak swobodne jak w Polsce. Na przykład w Polsce często możemy wybrać, w jakich godzinach chcemy przepracować nasze 8 godzin, na przykład od 7 do 15 lub od 9 do 17, z możliwością zmiany tych godzin każdego dnia. W Hiszpanii godziny pracy są bardziej ustalone, a przesunięcia są możliwe maksymalnie o 30 minut do godziny.
Jeśli chcemy rozpocząć pracę wcześniej lub później (więcej niż o godzinę), wystarczy poinformować zespół (bez konieczności uzyskiwania zgody). Typowe godziny pracy w Sage, moim obecnym miejscu pracy to 9:00-14:00 i 15:00-18:30, a w piątki 9-15, co łącznie daje 40 godzin tygodniowo. W Polsce zazwyczaj panuje podejście 'wcześniej zacząć, wcześniej skończyć’. Po przeprowadzce do Katalonii, perspektywa pracy niemal dziesięciu godzin dziennie wydawała mi się przerażająca. Jednak te obawy szybko zniknęły po pierwszym tygodniu pracy.