Z pierwszej ręki – o niedoszłym geodecie, który został programistą – rozmowa z Łukaszem Komajdą
Kilka dni temu prezentowaliśmy wam na łamach bloga Just Join IT rozmowę z trenerem infoShare Academy, po to, aby zaprezentować jak od środka wygląda praca nad osobami, którzy nie mają zielonego pojęcia o programowaniu. W kolejnym artykule z tego cyklu zapraszamy do wywiadu z Łukaszem, który przeszedł przez tego typu kurs.
Jego historia jest szczególnie osobliwa, szczególnie biorąc pod uwagę jego determinację i plan, jaki sobie założył w celu zostania programistą. Cenna lekcja dla wszystkich tych, którzy jeszcze myślą, czy jest to dobra dla nich droga. Z Łukaszem rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim: o pracy na budowie, odkładaniu na kurs, pierwszych lekcjach programowania, szukaniu pracy i pierwszych dniach na stażu.
Zapraszamy do wywiadu.
Spis treści
Piotr Nowosielski: Cześć Łukasz! Dzięki, że zgodziłeś się wziąć udział w live-streamie oraz wywiadzie. Nie ukrywam, że zależało mi na tym, aby zaprosić kogoś, kto podchodził do programowania zupełnie od zera i prawdopodobnie miał na życie zupełnie inny plan. Rozumiem, że tak właśnie było i u Ciebie.
Łukasz Komajda: Tak, generalnie miałem zostać geodetą. Wiesz, pasjonująca praca, pomiary ziemi. Jednak z biegiem czasu i podczas studiów postanowiłem zmienić swoje plany. Zainteresowałem się grafiką komputerową, aby robić animacje 3D. Zmieniłem w tym kierunku studia, jednak nie szło mi to za dobrze i również czułem, że to nie będzie to, nad czym spędzę resztę życia. Podczas jednych zajęć musiałem jednak wykonać prostą stronę na zaliczenie, co poszło mi rzeczywiście dobrze. Tym samym odbiłem w kierunku kolejnej zajawki, jednak to w dalszym ciągu nie było to…
Piotr Nowosielski: Domyślam się, że to, co musiałeś zrobić, aby postawić prostą stronę internetową z programowaniem miało jednak niewiele wspólnego.
Łukasz Komajda: To było podpięcie niemal gotowca i wrzucenie go na serwer. Byłem na studiach związanych z grafiką, także główny nacisk był położony na tą część projektu.
Piotr: Ok, to był pierwszy kontakt ze stworzeniem czegoś w sieci. Wtedy zapaliła się lampka – programowanie, to może to, ale przecież gdzie ja się będę tego uczył.
Łukasz: Zacząłem szukać, pytać, kręcić się dookoła tematu. Co zrobić, aby jednak zostać tym programistą. Dostałem kilka rad, między innymi takie, że w sumie żadna szkoła nie jest mi do tego potrzebna, dlatego postanowiłem się uczyć sam. Zapisałem się na kurs totalnych podstaw HTML i CSS, a po nim stwierdziłem, że będę się cały czas uczyć oraz pracować, aby się utrzymać.
Piotr: Gdzie wtedy pracowałeś?
Łukasz: Fizycznie, w budowlance.
Piotr: No proszę, to ciekawe połączenie pracy fizycznej z umysłową 🙂 Najpierw robota na budowie a później odpoczynek przy komputerze i nauka.
Łukasz: Tak, to był plan. Jednak w praktyce wracałem totalnie wymęczony i z miejsca kładłem się spać, także kolejny rok przebimbałem niż uczyłem się programowania. Stwierdziłem, że to ponownie kiepski pomysł i to nie wyjdzie.
Ponownie chciałem wrócić na studia. Pokornie poszedłem zatem na informatykę na UG – zaocznie. Tak czy siak pracowałem od poniedziałku do piątku, weekendami nauka, aczkolwiek ponownie – kierunek nastawiony był na administratora sieci, a nie programistę…
Piotr: czyli znowu nie do końca to…
Łukasz: Minął kolejny rok… jakieś podstawy Pythona i C miałem, jednak mogłem się tego nauczyć w ciągu kilku dni w domu.
Ponownie przyszedł znak zapytania w głowie – jak być programistą?!
Piotr: Domyślam się, że przez kolejny rok Twój progres znowu był niewielki.
Łukasz: Tak… wszystko dookoła, tylko znowu nie to…
Piotr: Ok, co się wydarzyło, że jednak poszedłeś na kurs?
Łukasz: Zobaczyłem na Facebooku ofertę infoShare Academy, jednak kursy tego typu to całkiem spory wydatek, także postanowiłem ponownie po roku rzucić studia i wyjechać do Anglii na 3 miesiące aby zarobić na kurs i przy okazji utrzymać się podczas uczestnictwa w nim.
Wyjechałem, pracowałem po 12 godzin dziennie na farmie, a w głowie przy kopaniu pola cały czas siedziało mi „Łukasz, nie skop tego.”
Piotr: Zapisałeś się na ten kurs i podejrzewam, że był on całkiem długi. Opowiedz co on obejmował i jak się zaczął.
Łukasz: Przyjechałem 2 dni przed rozpoczęciem, wróciłem niemal z łopatą i od poniedziałku do piątku po 8 godzin każdego dnia nauki. 6 godzin pracy z trenerami, którzy przedstawiali pewną porcję wiedzy, którą my od razu przy komputerach sobie przyswajaliśmy.
Następnie dwie godziny pracy w grupach nad konkretnymi projektami. Uczyliśmy się dodatkowo pracy w zespole, a sam projekt podzielony był na kilka małych kawałków, z których każdą część dodawaliśmy po skończeniu danego etapu nauki.
Piotr: Powiedz konkretnie od czego zaczęliście naukę. Czy było to przytłaczające? Musiałeś sam posiedzieć nad tym w domu?
Łukasz: Pierwsze zajęcia były raczej łatwe, jednak też szybko okazało się, gdy myślałem, że umiem HTML – to jednak jestem w sporym błędzie. Co więcej, wraz ze mną na kursie były osoby, moje koleżanki, które kompletnie nie miały styczności z programowaniem.
Piotr: Właśnie o to miałem zapytać, czy będąc uczestnikiem kursu jesteś w stanie stwierdzić, że jest to dla każdego? 3 miesiące dzień w dzień może wiele powiedzieć.
Łukasz: Każdy był zupełnie z innej bajki. Ja mam 26 lat, kurs skończyłem 1,5 roku temu, a najstarsza osoba miała ponad 40 lat. Jeśli chodzi o wykształcenie to było ono bardzo różne. Był ktoś z inżynierem, był ktoś z budowlanki. Może nie było lekarza, czy strażaka, aczkolwiek bardzo różne profesje.
Nasuwa się zapewne pytanie, czy to jest dla każdego? Tutaj powiedziałbym, że nie. Uważam, że nie każdy zaangażował się na tyle, aby zostać w temacie. To jest dużo wiedzy, naprawdę trzeba słuchać i przysiąść do tego kodu, ćwiczyć, aby w palce weszło.
Ja na to patrzę nieco tak, jak z kwestią gry na gitarze. Możesz komuś to wytłumaczyć, opowiedzieć o tym, ale dopóki sam nie weźmiesz jej do ręki to nie pójdziesz dalej. Bez ćwiczeń to nie zadziała.
Piotr: Ok, jednak inni też ostro cisnęli, czy to jednak było różnie?
Łukasz: Na początku wszyscy szli jak jeden mąż, jednak pieniądze wcale nie mobilizują na tak długo. Wydaje mi się, że ci, którzy jednak się zniechęcali, po prostu za wcześnie zapisali się na kurs, po prostu nie sprawdzili dobrze, czy im to odpowiada.
Najlepiej niech każdy dobrze przemyśli sobie to, czy faktycznie taka praca mu się spodoba. Nie każdemu odpowiada taki styl życia i rodzaj pracy.
Piotr: Powiedz, jak to było na Twoim przykładzie, osoby zdeterminowanej, aby kurs ukończyć. Czy przyszedł kryzys? Co było najtrudniejsze.
Łukasz: Ciężko powiedzieć, ja musiałem po kursie wrócić do kodu i dalej się uczyć. Następnie kolacja i do spania.
Piotr: Mówisz – siadałem do kodu, co to znaczy. Siadałeś do książek, sam robiłeś jakieś zadania?
Łukasz: To jest tak: dostawaliśmy materiały do domu, mieliśmy wzgląd na jakim etapie nauki jesteśmy i w domu po prostu sobie to utrwalałem plus mieliśmy dostęp w domu do projektów, nad którymi pracowałem podczas zajęć.
Piotr: Jakie materiały masz na myśli? Dla mnie to jest książka i podręcznik.
Łukasz: To po prostu były slajdy z zajęć, materiały na zajęciach były udostępnione. Jak czegoś nie pamiętałem, zaglądałem na slajd lub do notatek i sobie przypominałem.
Piotr: Teoria była zapewne dość obszerna, jednak nauka programowania to jest bardzo szeroki temat. Zapewne uczyło Ciebie kilku trenerów? Jak to wyglądało, pochylmy się nieco nad tą częścią.
Łukasz: Z każdej dziedziny był specjalista. Z JavaScriptu był ktoś, z HTML i CSS ktoś inny, był człowiek od UX, ktoś od Scrum. Uczyliśmy się wszystkiego po kolei. Wszystko dobrze jest przemyślane. Najpierw jak strona jest zbudowana – czyli HTML, następnie wygląd jak to się prezentuje – CSS, następnie jak elementy mają się zachowywać JavaScript.
Każdy element dochodzi po sobie, lecz używa się też rzeczy i narzędzi, o których dowiedzieliśmy się na wcześniejszych zajęciach. Teoria plus praktyka i wsparcie trenerów, którzy są wśród nas i aktywnie nam pomagają.
Piotr: Podejrzewam, że to się różni niż w typowej szkole. Czy miałeś kontakt z trenerem również po zajęciach? W końcu jego misją jest to, aby zrobić z Ciebie programistę, a Wy musicie stworzyć team.
Łukasz: W środku tygodnia nie było konieczności, ponieważ widzieliśmy się od poniedziałku do piątku, ale mailowo nie było problemu. Oni sami zarażali energią, cieszyli się, że mi coś tłumaczą. Nieco inna wizja niż w szkołach.
Piotr: Ok, a nie mieszało Ci się to wszystko, gdy miałeś styczność z tyloma nauczycielami?
Łukasz: Na szczęście każdy specjalista był od czegoś innego, a dodatkowo mieliśmy swojego mentora, który czuwał nad całym moim kursem, to taki „wychowawca”, jakbyśmy mieli wrócić do szkolnej nomenklatury.
Piotr: Czy jesteś zadowolony, że Twoja edukacja rozpoczęła się od HTML i JavaScript? Tak z perspektywy czasu.
Łukasz: Zapisałem się na kurs na Junior Frontend Developera – jak najbardziej jestem z tego zadowolony. Ze względu na to, że lubię widzieć wizualne efekty swojej pracy – dlatego wcześniej próba ze studiami przy grafice 3D.
Piotr: Ok, w końcu żeś się spełnił w czymś! Trochę to trwało. Jednak co dalej. Kurs dobiegł końca, mijają te 3 miesiące, a Ty przecież musisz z czegoś żyć. Bierzesz znowu łopatę i w drogę?
Łukasz: Akurat mi Akademia infoShare zapewniła 3 rozmowy kwalifikacyjne do zaprzyjaźnionych firm. Co więcej, podczas całego kursu trenerzy kładli dodatkowo nacisk na to, co może pojawić się podczas rozmów kwalifikacyjnych w firmach podczas rekrutacji na dla Junior Frondend Developera. Jak się okazało, sporo z tego w różnej formie rzeczywiście pojawiło się podczas rozmów, na które byłem umówiony. Nie wiem jak to się stało, ale w sumie nie mogli mnie zagiąć. To, że wyciągnąłem maksa z kursu rzeczywiście zaprocentowało. Byłem pilnym uczniem i w końcu mój wysiłek się opłacił.
Piotr: Nie byłeś zaskoczony tym wszystkim. Tu kończysz kurs, nagle chłopaki z akademii pomagają Ci, aby dostać prace, to wszystko wychodzi. Jak patrzyli w pracy na Ciebie nowi koledzy? Niby wannabe-programista, dostał robotę.
Łukasz: Jak poszedłem na rozmowę, to aż się momentami zaśmiałem w duchu, gdy okazało się, że to w dużej mierze firma sama w sobie chce się pozytywnie zaprezentować i zachęcali, abym do nich dołączył. Byłem zaskoczony bo poszło łatwiej, niż myślałem, aczkolwiek nie jest to reguła.
Piotr: Konkretniej, jak wyglądała rozmowa?
Łukasz: Wypytali mnie o technologię, były rzeczy, których nie wiedziałem, pojawiły się pewne obiekcje, czy mi się znowu nie odwidzi, skoro co roku coś zmieniałem. Może za pół roku będę chciał być lekarzem?! Ale, kurde, byłem w końcu studentem, próbowałem różnych dróg.
Piotr: Miałeś jakiś dodatkowy test?
Łukasz: Nie, zostałem przepytany o technologię oraz miałem spotkanie z dyrektorem IT. Obecnie pracuję w firmie, która tworzy systemy dla ubezpieczalni. Brzmi skomplikowanie ale wcale tak nie jest!
Piotr: Dołączyłeś i od razu podpiąłeś się pod duży temat. Jak zacząłeś?
Łukasz: To nie jest tak, że rzucono mnie na głęboką wodę. Dostałem po prostu robotę, której drugi programista nie chciał robić. Zwykłe, najprostsze rzeczy. Zakładali, że dłużej mi to zajdzie, a mi poszło za szybko.
Piotr: Nie chciałeś robić dłużej? Byś miał parę wolnych dni, na Fejsie byś sobie posiedział…
Łukasz: No właśnie nie… 😉 Chodzi o to, że złapałem zajawkę, aby programować i w zasadzie robię to nawet czasami po pracy. Także jak skończyłem te proste, to dostałem trudniejsze. Żebyś widział minę mojego szefa, który myślał, że znowu ma mnie z głowy. Oczywiście samemu nie wiedziałem wszystkiego, czasami o coś dopytałem, internet też pomógł. Jednak z biegiem czasu po prostu dostawałem coraz to trudniejsze i ambitniejsze zadania.
Piotr: Czyli jak to mówił Leo Beenhakker, step-by-step. Na jakim jesteś teraz etapie, jak długo pracujesz jako programista i co robisz? Konkretniej powiedz co robisz i nad czym siedzisz.
Łukasz: Rok i trzy miesiące. Teraz już dostaję same projekty na siebie, niektóre robię wspólnie. Na tyle, na ile mogę powiedzieć, to są to aplikacje internetowe do zarządzania umowami i ubezpieczeniami.
Piotr: Czyli można powiedzieć, że już Ci wszyscy zaufali i traktują jak rasowego programistę.
Łukasz: Tak, z czasem zyskałem pełne zaufanie, choć oczywiście to, co wypocę, przechodzi oczywiście przez testerów. Mam dostępy do produkcyjnych repozytoriów, czyli tam, gdzie jest już kod po stronie klienta i samodzielnie koduję.
Piotr: Czy czujesz się zatem już na tym samym poziomie ze swoją wiedzą, co ludzie, którzy są po studiach informatycznych i też są w tej firmie? To już jest ten level?
Łukasz: Szczerze? Zdecydowanie. Mam kolegów, przyjaciół, którzy w moim wieku ledwo skończyli studia i wiem jak to jest, albo pójdziesz na wykład, albo nie, można je zdać niewiele umiejąc, a samą wiedzę pozyskać przez praktykę.
Piotr: Jasne, tylko pracujesz wśród ludzi, którzy spędzili na nauce programowania znacznie więcej czasu od Ciebie. Czy czasami oni Ciebie się już o coś dopytują?
Łukasz: Tak, człowiek, którym jest moim mentorem, jest na pewno lepszy. Był backendowcem, więc ja się tutaj od niego cały czas uczę, jednak jeśli chodzi o frontend, to czasami ja sugeruję: słuchaj, może zrobimy to tak i tak, a wtedy jest dyskusja. Nie jest tak, że dominuje postawa „mam 10 lat programowania, znam się lepiej, Ty nic nie wiesz”, tylko każdy się może od każdego nauczyć.
Piotr: Na jakim stanowisku zatem jesteś? Jak to wygląda na papierze.
Od tego miesiąca (maja) jestem na umowie już „normalnym” programistą, czyli typowym midem.
Piotr: Ok. Chcę przejść do tego jak nieco zmieniło się Twoje życie, czy Twój status. Podejrzewam, że większość osób, która zastanawia się nad takim kursem, robi to z pobudek materialnych. Każdy sobie to kalkuluje: „Ok, wydam na kurs tyle pieniędzy… po takim czasie znajdę pracę… a po takim on mi się zwróci„. W tym momencie mam okazję, aby zapytać, po jakim czasie zwrócił Ci się ten kurs.
Łukasz: Ciężko tak naprawdę wykalkulować. Jak policzymy to, kiedy nam się zwróci? Czy chodzi o to, ile czasu mi zajęło zarobienie pieniędzy, które wydałem na kurs + ile musiałem wydać przez dwa miesiące na swoje utrzymanie? Jeżeli tylko to bierzemy pod uwagę, to mi to zajęło 6 miesięcy. Jednak trzeba by policzyć, ile zarabiałem w poprzedniej pracy, odjąć różnicę z każdego miesiąca… różnie można do tego podejść.
Piotr: Zastanawiam się teraz o zarobkach dla człowieka zaraz po kursie. Otwórzmy oczy osobom, które mogą dotrzeć do tego materiału.
Łukasz: Dostałem 2500 brutto podczas testowych trzech miesięcy (1900 na rękę). Następnie 2500 miałem już na rękę po tych trzech miesiącach przetarcia, czy się sprawdzę, w końcu firma musi mi też zaufać.
Koleżanka, która była u mnie w grupie podczas kursu, bo utrzymujemy kontakt, dostała już po tych 3 miesiącach 3500 na rękę. Być może słabo negocjuję lub za dobrze opowiedziałem swoją historię życia… 😉
Piotr: Teraz mamy maj, jest awans i jesteś w stanie mieć te 3500 na rękę jako programista?
Łukasz: Tak. To jest piękne, że w tym zawodzie nie utrzymujesz się na jakimś poziomie, tylko z każdym rokiem możesz dostać podwyżkę (ja tak uważam). Więc do końca życia możesz
Piotr: Ok, czyli mówiąc w skrócie, poszedłeś na kurs, dałeś z siebie maksa, wyciągnąłeś, co mogłeś, robotę dostałeś od ręki, a po 3 miesiącach stażu gdzie osobę po kursie trzeba sprawdzić, a teraz z każdym kolejnym kwartałem, czy co pół roku, możesz tą umowę renegocjować. Sounds good. Mogę Ci tylko pogratulować, ale te zmiany i ten czas, który poświęciłeś, to jest właśnie to? To jest ta ścieżka, którą w końcu chcesz podążać?
Łukasz: Tak, zdecydowanie. To za każdym razem jest łamigłówka. Zawsze dostaję coś, co jest do poprawienia, co można zrobić lepiej, także jest to cały czas taka „walka” z kodem, która akurat mi daje sporą satysfakcję.
Piotr: Gdzie się widzisz za 5 lat? Może chciałbyś wyjechać za granicę, niekoniecznie już z łopatą?
Łukasz: Mam cel założyć własną firmę w branży IT, drugie Google! A co. 😉
Piotr: Pięknie dzięki za rozmowę. Wyczerpaliśmy temat z każdej możliwej strony, także nie mam więcej pytań. Powodzenia!
Jeżeli chciałbyś obejrzeć cały wywiad to zapraszam do poniższego wideo, które jest znacznie dłuższe i poruszamy w nim wszystkie aspekty związane z nauką programowania. Rozmawiamy również z trenerem – Michałem Michalczukiem oraz Marcinem Pokojskim (CEO infoShare Academy)
Zapraszamy do pełnego wideo: Rozmowa Łukaszem od 10 minuty: