„Otaczałem się drogimi, niepotrzebnymi rzeczami” – rozmowa z Wojtkiem Zającem
Zwiedził 50 krajów, pracował zdalnie z wielu miejsc na całym świecie. Od najbardziej przyziemnych, po te absolutnie egzotyczne. W 2015 roku po prostu kupił bilet w jedną stronę i nie wyobraża już sobie, że można żyć inaczej. Wojtek Zając to inspirujący programista, który chętnie dzieli się wiedzą i swoimi doświadczeniami.
Z nami porozmawiał o swoim obecnym, życiowym etapie i podzielił się kilkoma cennymi wskazówkami dla osób, które zastanawiają się, czy życie cyfrowego nomada jest dla nich. Pełny zapis rozmowy znajdziecie poniżej.
Cześć Wojtku. Zacznę od razu: od wielu lat pracujesz zdalnie, tak więc doświadczenie w tej materii masz niemałe. Czy wszystkie przyzwyczajenia i doświadczenie, które budowałeś od dawna przydały się w ostatnich, pandemicznych miesiącach?
Faktycznie, zespoły, które już wcześniej miały wdrożone dobre praktyki pracy zdalnej mogły przejść zawirowania związane z COVID-em o wiele łatwiej. Dotyczy to głównie dobrych praktyk w komunikacji, doboru używanych narzędzi oraz wzajemnego zaufania.
Pracując zdalnie, wśród wielu zawodów w IT, ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę, że śledzenie czasu pracy nie jest szczególnie efektywne. Ważniejszy jest efekt działań. Zrozumieliśmy też, ile czasu zjada nam dojazd do biura i wszelkie rzeczy, które nie są związane z naszymi zadaniami. Odkryliśmy, że często jesteśmy bardziej produktywni, jeśli samodzielnie stworzymy nasze środowisko pracy, a w środku dnia możemy zrobić sobie przerwę na załatwienia czy aktywność sportową. Wierzę, że takie rozliczanie i cykl dnia pozwala nam lepiej funkcjonować.
Nad jakim projektem obecnie pracujesz?
Po raz pierwszy od 16 lat pracy jako programista robię sobie przerwę od pracy komercyjnej. To mój piąty miesiąc sabbatical, co jest dla mnie eksperymentem.. Pracuję nad projektami pobocznymi i uczę się nowych umiejętności, ale też znalazłem czas na chwilę oddechu.
Myślisz, że COVID i wszystkie związane z nim obostrzenia oraz to, że sporo firm wysłało swoich pracowników na “pracę zdalną” może być katalizatorem większych zmian dotyczących pracy remote? Widzisz to zmieniające się podejście opornych?
Widzę dwa bardzo ciekawe zjawiska.
Po pierwsze, wszyscy spodziewaliśmy się tego, że praca zdalna będzie obowiązywała tylko przejściowo. Teraz okazuje się, że prawie połowa badanych osób wolałaby zrezygnować z pracy, niż wrócić do biura. Część firm zrozumiała to wcześniej i zlikwidowała swoje biura lub zmniejszyła je, pozostawiając przestrzeń przeznaczoną tylko na spotkania. Inne marki mają nadzieję na powrót do starych zasad, ale muszą liczyć się z odejściami tych pracowników, którzy automatycznie zyskali więcej alternatywnych ofert na rynku pracy.
Po drugie, możemy zaobserwować pewien odpływ ludzi z centralnych części miast. Najlepiej to widać np. w San Francisco, które powoli traci znaczenie jako kluczowe miejsce, aby zdobyć finansowanie lub dostać możliwie najlepszą lokalną pracę Całe firmy się rozpraszają lub przenoszą się do bardziej atrakcyjnych stanów (np. Florydy czy Teksasu). W Polsce też przenosimy się na przedmieścia, żeby mieć dla siebie więcej miejsca.
Moim zdaniem to dopiero początek zmian.
Myślę, że popularyzacja pracy zdalnej spowoduje, że coraz więcej osób będzie mogło jeszcze bardziej dopasowywać życie do swoich potrzeb. Twoja pasja to sporty wodne? Przeprowadź się na Wyspy Kanaryjskie lub polskie wybrzeże. Lubisz narty albo chodzenie po górach latem? Wynajmij mieszkanie w Dolomitach… albo w Tatrach.
To brzmi jak utopia, ale to absolutnie możliwe. To rzeczywistość osób, które są digital nomadami. Wprawdzie niewiele osób chciałoby żyć tak na stałe (przeprowadzając się co kilka tygodni lub miesięcy), ale jestem pewien, że sama możliwość dostosowania swojego życia do naszych osobistych preferencji ma ogromny potencjał i przynosi korzyści każdemu. Te możliwości daje nam właśnie daje nam praca zdalna.
Co jeszcze Twoim zdaniem czeka nas dalej w kontekście pracy zdalnej?
Mam nadzieję, że następnym etapem będzie popularyzacja pracy asynchronicznej. Oczywiście ten model współpracy nie zawsze jest możliwy. Przez kilka lat pracowałem z zespołem właśnie w ten sposób i uważam, że to genialne rozwiązanie. Wtedy, gdy inni są “w pracy” – możemy iść na pustą plażę, na siłownię, czy po prostu załatwiać nasze codzienne sprawy. Pojedziemy i wynajmiemy pokój w hotelu w tygodniu, kiedy będzie tańszy, a pracę możemy przesunąć na weekend.
Moim zdaniem takie podejście wpływa bezpośrednio na poziom stresu i nie pozwala zapobiec szybszemu wypaleniu zawodowemu. To też naturalnie pełna niezależność od lokalizacji – możemy wtedy mieszkać i pracować w dowolnej strefie czasowej.
Przesłuchałem kilka odcinków Twojego podcastu i można wyciągnąć z niego naprawdę sporo wiedzy, ale przede wszystkim skonfrontować swoje wyobrażenia o pracy jako programista w trybie full remote. Jaki był główny cel skupienia się na tym formacie, poza Twoimi codziennymi projektami zawodowymi?
Wierzę, że niezależność od lokalizacji przynosi korzyści dla wszystkich. Dla miast i krajów, to wyrównywanie różnic w zarobkach w poszczególnych regionach – co wpływa na przykład na postępującą gentryfikację. Z kolei dla pracowników, to możliwość wykorzystania tzw. arbitrażu geograficznego – mieszkania tam, gdzie koszty życia lub podatki są mniejsze, więc większa część wynagrodzenia zostaje w kieszeni, a przy tym poziom życia i zdrowia zwiększa się.
Przez ostatnie lata odwiedziłem ponad 50 krajów, w przeważającej większości z nich pracowałem zdalnie, testowałem bardzo różne tryby życia. Jestem bogaty w doświadczenia i wiem, że nikt mi tego nie odbierze. Dzięki pracy zdalnej mieszkałem po co najmniej kilka miesięcy w Azji, Ameryce Północnej, Ameryce Łacińskiej i w Afryce. Zostając dłużej w danym kraju nie czujemy się jak turyści, ale poznajemy te miejsca “od środka”.
Według Viktora Frankla jedną z rzeczy, która najsilniej motywuje nas do działania jest odnalezienie sensu życia. Też uważam, że znalezienie naszej wewnętrznej misji jest bardzo ważne. Jeśli rozumiesz własną psychikę na tyle dobrze – to już wygrałeś. Natomiast idealna sytuacja jest wtedy, gdy do tej misji uda nam się jeszcze dopasować nasze codzienne życie. Szczerze każdemu tego życzę.
Kiedy jesteś w obcym kraju bez ani jednej znajomej osoby i budujesz w obcej kulturze całą siatkę znajomych, uczysz się też bardzo dużo o sobie. Z biegiem czasu zrozumiałem, że ogromną satysfakcję daje mi pomoc osobom, które też chciałyby móc pracować niezależnie od miejsca, w którym są. Dla niektórych będzie to podróżowanie, dla innych powrót i stałe zamieszkanie w swoim rodzinnym mieście.
Stworzyłem projekt Na Zdalniaku, bo chciałbym, aby więcej osób doświadczyło możliwości przeniesienia się i utrzymania w dowolnym miejscu na świecie. To daje wolność. Można to osiągnąć na wiele sposobów – najpopularniejsze z nich to zbudowanie kariery jako ekspert w branży, która umożliwia pracę zdalną albo np. biznes online.
Aby to w tym pomóc, przeprowadzam wywiady z digital nomadami, którzy już to osiągnęli. Wiele z osób nie pracuje w IT. Dzielę się też poradami na podstawie własnego doświadczenia. Rośnie nam też bardzo ciekawa społeczność nomadów z Polski na Telegramie w ramach mojego autorskiego Klubu. Wymieniamy się tam wzajemnie wiedzą.
Dużo mówisz o minimalizmie i jego filozofii. W ostatnim czasie na Stories na Instagramie podsumowałeś także kilka etapów w swoim życiu – między innymi czas hedonizmu i wydawania dużej ilości gotówki. Myślisz, że taki stan to pułapka dla osób na co dzień pracujących zdalnie w dużych firmach?
Faktycznie, przeszedłem przez kilka faz. Programiści zrozumieją, o czym mówię – dzięki przeprowadzkom często iterowałem po różnych trybach życia, sprawdzając, co u mnie działa, a co nie.
Przykładowo, pamiętam, kiedy moje wydatki rosły w niekontrolowanym tempie. Otaczałem się drogimi, niepotrzebnymi rzeczami. Zawsze był do sprawdzenia droższy hotel lub restauracja. To nie zmieniło się nawet, kiedy mieszkałem w drogich miejscach, jak np. Hong Kong czy Los Angeles. Ciągle było mi mało. Przyzwyczaiłem się do wysokiego stanu i standardu. Zdałem sobie sprawę, że to droga donikąd, ale chyba musiałem po prostu sam tego doświadczyć.
Teraz wiem, że tego typu sytuację nazywamy inflacją stylu życia albo “hedonic treadmill”. Czym więcej zarabiamy, tym więcej wydajemy, ale po czasie zdajemy sobie sprawę, że radość z drogiego zakupu mija, a satysfakcja z życia pozostaje wciąż na tym samym poziomie.
Druga rzecz jest taka, że mieszkając w jednym miejscu, nieustannie porównujemy się z innymi. Kto ma szybszy samochód? Kto ma droższe ubrania? Zawsze będzie osoba numer jeden, dwa i trzy. Jeśli kupisz nowe Porsche, może będziesz numerem jeden na swoim osiedlu, a właściciel Mercedesa spadnie niżej. To są przykłady gry o status, która jest grą o sumie zerowej. Ta gra traci sens, kiedy ją zrozumiesz. Na szczęście będąc cyfrowym nomadem łatwiej od niej uciec.
W jaki sposób aplikujesz minimalizm w codziennym życiu?
Jednym z moich odkryć w ostatnich latach jest filozofia stoików. Szczególnie polecam książki Ryana Holidaya, które przystępnie ją tłumaczą. Bardzo pomagają mi w zdrowym podejściu do życia.
Na przykład według Seneki sukces przynosi asymetrię, bo nagle mamy więcej do stracenia niż do zyskania: ból utraty naszych dobytków może przekroczyć emocjonalny zysk związany z dalszym wzbogacaniem się. Dlatego mając dużo pasywów stajemy się przez nie uwięzieni, kontrolują nas, powodują, że martwimy się o ich stratę. Seneka pisze, że zależność od przypadku (czyli np. utrata pracy przez COVID i brak możliwości spłaty rat), a raczej strach przed takim zdarzeniem powoduje, że stajemy się ich niewolnikami.
Pamiętam dobrze uczucie, kiedy w 2015 sprzedałem samochód i większość moich droższych nabytków, resztę zostawiłem spakowaną w pudłach i po raz pierwszy wyruszyłem z biletem w jedną stronę do Azji. Poleciałem ze świadomością, że będę miał tyle samo zachodu z wprowadzeniem się do Krakowa, co do nowego miejsca. To zmieniło mój punkt widzenia i pozwoliło mi przeżyć absolutnie niesamowite rzeczy.
Od tamtego czasu staram się nie kupować nowych rzeczy, oprócz tych niezbędnych mi do pracy. To odciąża mnie i daje mi więcej możliwości. Dla mnie klucz do szczęścia w codziennym życiu, to chcieć mniej i oczekiwać mniej.
Zwróciłeś także uwagę, że w ostatnim czasie nie pracujesz komercyjnie. Co skłoniło Cię do takiej decyzji? Wspomniana wyżej filozofia minimalizmu?
Tak, zakładam, że dobra materialne mają dla mnie mniejszą wartość, niż czas i możliwość spędzenia go tak, jak chcę.
Moją pierwszą inspiracją była koncepcja sabbatical lub mini emerytury, o której przeczytałem w książce “4 Hour Workweek” Tima Ferrisa. Jeśli znasz podejście FIRE, zakładam, że świadomie zarządzasz swoimi finansami, regularnie inwestujesz i wiesz ile czasu potrzebujesz, żeby przejść na emeryturę. Według Ferrisa w takiej sytuacji, zamiast czekać z naszymi planami na starsze lata, warto zastanowić się, czy nie lepiej zrobić przerwę i korzystać z życia wcześniej. Taka decyzja może o kilka lat przedłużyć Twój całkowity, potrzebny staż pracy, ale rzeczywiście mini-emerytura, kiedy jesteśmy zdrowi i w pełni sił jest dużo ciekawsza! No i możesz ją poświęcić na dalszy rozwój, co na pewno odpłaci się w kolejnych latach.
Druga inspiracja to podejście sztangi, o której przeczytałem w książce “Antifragile: Things That Gain from Disorder” N. N. Taleba. Taleb pisał o tym, że warto podzielić swoje działania na mniej i bardziej ryzykowne. W kontekście inwestycji lepszy jest podział środków na 90% bezpiecznych i 10% ryzykownych niż na 100% o średnim bezpieczeństwie. To samo można zastosować do prowadzenia kariery. Powiedzmy, że masz stałych klientów i zawsze możesz do nich wrócić lub też znaleźć nowych. Ale może warto wstrzymać nasze poprzednie działania i zrobić coś z większym ryzykiem, ale i większym potencjałem?
Dlatego właśnie skupiam się teraz na edukacji w kontekście blockchain development i całego ekosystemu kryptowalut. Wierzę, że stoimy na progu kolejnej rewolucji i nie chciałbym tego przespać.
Gdybyś teraz nie posiadał żadnej wiedzy i zastanawiał się nad rozpoczęciem kariery, to na jaki język programowania byś postawił? Który z nich daje najwięcej perspektyw na przyszłość? O ile oczywiście można to tak ocenić, w tak szybko zmieniającym się środowisku.
Jako, że w tym momencie najbardziej fascynują mnie innowacje z zakresu crypto i DeFi, poleciłbym przejrzenie ofert pracy właśnie w tych branżach i nabywanie umiejętności, które będą tam przydatne.
Ja osobiście najwięcej piszę w TypeScript, który jest szeroko stosowany zarówno w projektach crypto, w “klasycznym” web developmencie, jak i w aplikacjach mobilnych. To pewnie nie prędko się zmieni, więc myślę, że TypeScript to bezpieczny i perspektywiczny wybór.
Jeśli chcesz pójść dalej, do pisania smart kontraktów często korzysta się z Solidity, który jest podobny do JavaScriptu. Poziom niżej, do programowania blockchain, możesz też wykorzystać C++, Javę, Scalę, czy Rust. Tak naprawdę to zależy od tego, w jakim kierunku chcesz pójść. Wybrałem TypeScript, bo jest bardzo uniwersalny.
Oprócz samych języków programowania i frameworków związanych z tworzeniem smart kontraktów warto poznać też koncepcje związane z kryptografią, bezpieczeństwem i pieniądzem. Tutaj polecam darmowe materiały na Youtube.
Co ciekawe, w branży jest duża ilość grantów, które dają możliwość zarobienia bezpośrednio od twórców danych projektów crypto.
Skoro już mowa o pracy zdalnej, to… jakie są trzy narzędzia, bez których nie wyobrażasz sobie pracy? W dobie zalewu produktami SaaS łatwo się w tym wszystkim pogubić i wybrać najlepsze rozwiązanie.
W mojej codziennej pracy wysoko cenię automatyzację, ciągłą naukę i pozostawanie na bieżąco. W pierwszym zakresie warto używać duetu Zapier/Integromat. W drugim polecam zainteresowanie się koncepcją tworzenia swojego “second brain”, pomaga synteza wiedzy korzystając z aplikacji Notion lub Roam. Do nowości, najbardziej polecam śledzenie ważnych postaci w swojej branży bezpośrednio na Twitterze.
Na koniec chciałbym zapytać Cię o rzecz, która ciekawi mnie najbardziej. Jakie miasto, nieważne czy europejskie czy to z reszty świata jest według Ciebie najbardziej przyjazne dla programisty i osoby pracującej zdalnie – niezależnie od jej doświadczenia? Mam kilka swoich typów, jestem ciekaw czy zgadnę.
To zależy od tego, jakie aspekty są dla Ciebie ważne – tutaj opisałem kryteria, na które warto zwrócić uwagę.
Osobiście myślę, że najbardziej atrakcyjne i łatwe do sprawdzenia na początek są Wyspy Kanaryjskie albo Portugalia. Szeroko pokazałem pracę zdalną w różnych częściach Portugalii na moim VLOGu. W Las Palmas jest duża społeczność nomadów, gdzie łatwo poznać nowe osoby. Te miejsca są też bardzo przyjazne dla rodzin. W dalszej kolejności muszę polecić chyba Bali, a szczególnie Canggu. Niestety w tym momencie w Azji mamy spore restrykcje. Natomiast idąc w drugą stronę, jeśli ktoś woli latynoski klimat, jednym z moich ulubionych miejsc jest Medellin w Kolumbii. Znajdziesz tam niesamowite jedzenie, przyrodę, wiele kawiarni do pracy zdalnej i dużą społeczność ekspatów lub nomadów. Dokładnie to, czego potrzebujesz, żeby zobaczyć, czy życie jako digital nomad jest dla Ciebie 🙂
Dzięki wielkie za rozmowę i Twój czas. Powodzenia w nadchodzących miesiącach!
Wojtek Zając jest kolejnym doświadczonym devem, który udzielił nam wywiadu. Zachęcamy do zapoznania się z innymi naszymi wywiadami dotyczącymi ścieżki kariery programistów na różnych poziomach doświadczenia.