Programujesz i chcesz wyjechać do USA? Poznaj historię Kuby Jędryszka z Microsoftu – część 1.
Druga seria live-streamów z polskimi programistami z całego świata dobiegła końca w listopadzie. Ponownie przybliżyliśmy realia życia i pracy programisty w takich miejscach jak Japonia, Dubaj, Singapur czy Skandynawia. Tym razem chcemy wrócić szczególnie do historii Kuby, który postawił sobie za cel, aby wyjechać do USA.
Jakub pracuje dla Microsoft w głównej siedzibie w Redmond. Od 2014 pomaga przy pracy nad nowym portalem Azure. W chwili obecnej większość jego uwagi jest skupiona na aplikacji mobilnej Azure, pozwalającej zarządzać zasobami chmury Microsoftu. Od czasu do czasu można go spotkać na konferencjach w różnych częściach świata (od USA, przez Europę aż po Chiny i Australię). Przed Microsoftem Jakub studiował na Politechnice Wrocławskiej i Uniwersytecie Ekonomicznym gdzie uzyskał tytuły inżyniera i licencjata. W trakcie studiów pracował przez rok we Wrocławiu, a potem wyjechał do USA studiować na Kansas State University gdzie prowadził badania nad statyczną analizą kodu dla urządzeń medycznych. W wolnych chwilach jeździ na rowerze, pływa, biega, startuje w triathlonach, chodzi po górach i podróżuje.
Jak się okazało, nie było wcale to takie łatwe, a jego przykład dobitnie pokazuje, że droga do otrzymania pracy w Stanach, nawet dla wykwalifikowanych specjalistów, często bywa dość długa i nieco karkołomna. Zapraszamy do długiej lektury z naszej rozmowy z nim:
Spis treści
Piotr Nowosielski: Kuba, jak to się u Ciebie zaczęło? Jak to się stało, że złapałeś bakcyla do programowania? Proszę Cię powiedz od czego to wszystko wyszło. Te historie są naprawdę bardzo różne, słyszałem historie o tworzeniu gier w PowerPoincie, aż po inne niestworzone historie. Jestem ciekaw jak to było u Ciebie.
Jakub Jędryszek: U mnie to się zaczęło jakoś w gimnazjum. Zacząłem robić strony internetowe i też miałem swojego bloga. Miałem stronę o deluxe ski jump – była taka gra kiedyś, w czasach małyszomanii w Polsce. Wtedy była to gra w 2D, w skrócie gdzie trzeba było dwoma klawiszami nacisnąć, aby się wybić z progu.
Piotr: Szanuję! Szlifowałem tą grę przez wiele sezonów. 🙂
Jakub: Tak, więc miałem stronę o tym, miałem bloga i jakoś tak się powoli zaczęło. Później było jakieś kółko programistyczne, programowanie w Pascalu, trochę ++ chyba, a potem poszedłem na studia. I tak powoli byłem coraz bardziej w temacie. Tak to było w skrócie.
Piotr: Tak to wyszło, okej. Powiedz w takim razie, jak to wyglądało dalej- twoja styczność z programowaniem na studiach. Różni ludzie różnie o tym mówią i to komentują. Jak Ty na to patrzysz? Czy Studia się Tobie przydały do programowania? Czy tez studia pokazały Ci jak być bardziej informatykiem, niż programistą, a programowania musiałeś nauczyć się sam?
Jakub: Studia na pewno bardzo mi pomogły, bo generalnie dzięki studiom jestem tu gdzie jestem. Całą tą historię opowiem później. Ważne jest to, aby idąc na studia podejść do tego strategicznie. W sensie że trzeba mieć jakiś plan, jak wykorzystać ten okres najlepiej. Myślę, że wielu ludzi idzie na studia, bo wszyscy idą, więc ja też pójdę a potem pozaliczam te przedmioty i wezmę korki.
W ogóle mnie to nie interesuje co robię, musze mieć papier bo wszyscy mają. Moim zdanie m to jest strata czasu. Co ja polecam wszystkim, to głównie networking na studiach, czyli poznawanie się z innymi programistami oraz przykładanie się do przedmiotów, które są podstawami. Myślę, że warto przełknąć tę gorzką pigułkę przedmiotów trudnych, nieciekawych i nudnych, bo potem często tak jest, że jak się człowiek nauczy tych skomplikowanych przedmiotów, zaliczy się to, to potem po jakimś czasie jak się patrzy wstecz to procentuje jak np. bieganie dla skoczków narciarskich. Część treningu skoczków to bieganie, muszą biegać aby być w formie, aby całe ciało było wysportowane. Podobnie jest ze studiami, gdzie uczysz się podstawowych rzeczy i uczysz się rozwiązywać problemy.
Na studiach programistycznych nie uczysz się języka programowania, przynajmniej nie zawsze tego którego będziesz używać w pracy. Głównie uczysz się rozwiązywać problemy, uczysz się myśleć analitycznie, no i te wszystkie te przedmioty Ci w tym pomagają. Przy okazji możesz nauczyć się czegoś ciekawego. Warto strategicznie do tego podejść, robić networking z ludźmi którzy mają podobne zainteresowania, robić jakieś projekty, zapisać się do kółka programistycznego (tak jak było ze mną). Ja dołączyłem do grupy DotNet na Politechnice Wrocławskiej, potem tam spotkałem Michała Franca i Pawła Sawicza,z którymi teraz robimy konferencję online i dzięki temu ja wystartowałem potem w Imagine Cup i w sumie tak zaczęła się moja droga do Microsoftu.
Piotr: Kuba, powiedziałeś, że na studiach było kilka takich gorzkich pigułek, które warto było przełknąć. Które przedmioty dla Ciebie (a na studiach jest ich mnóstwo) były tymi gorzkimi? Których przedmiotów warto było się nauczyć, a nie tylko ściągnąć i prześlizgnąć się dalej?
Jakub Jędryszek: Były dwa typy przedmiotów: takie, które były ciężkimi pigułkami ale były bardzo przydatne i były też takie, które były ciężkimi pigułkami, ale nie były bezpośrednio przydatne ale ja myślę, że mimo to przejście przez nie było wartościowe. Gdybym mógł cofnąć czas i zaczął bym studia od nowa, poświęcił bym o wiele więcej czasu na przedmioty algorytmiczne – czyli jak rozwiązywać różne algorytmy, programowanie dynamiczne, algorytmy grafowe, heurystyki itd. Na pewno poświęciłbym na to więcej czasu, bo to jest przydatne w pracy programisty. Jeśli chce się pracować w takiej firmie jak Microsoft czy Google to jest to jest to wymagane minimum.
Były też przedmioty takie, których nie używam na co dzień ale były ciekawym doświadczeniem moim zdaniem. Jednym z takich przedmiotów była architektura komputerów – był to najcięższy przedmiot na moim kierunku i robiło się tam takie rzeczy jak mnożenie w systemie u2 (systemie uzupełnieniowym, czyli w tym systemie w jakim komputery liczą), było też dzielenie w systemie u2 i trzeba było zrozumieć jak procesor działa, jak cache działa i takie bardzo bardzo bliskie do hardware rzeczy. Ja tego nie używam na co dzień, ale dobrze wiedzieć o tym, dobrze wiedzieć jak taki system działa choć niekoniecznie jak się wykonuje dzielenie. Aczkolwiek było to fajne wyzwanie, bo był to najtrudniejszy przedmiot jaki miałem.
Piotr: Podejrzewam, że jakaś pracowitość którą sobie wyrobiłeś zaprocentowała na studiach. Gdzie złapałeś jakieś pierwsze komercyjne stricte doświadczenie? Czy pomogły Tobie kontakty, które starałeś się nabywać na co dzień? Jak to wyszło?
Jakub Jędryszek: Pierwsze komercyjne doświadczenie to był freelancing. Robiłem strony internetowe dla biura nieruchomości, zrobiłem kuzynce stronę kancelarii prawnej. Nie było to full commercial experience ale to było coś takiego, co można tak nazwać. Pierwsza firma, w której odbyłem praktyki to Software we Wrocławiu. To było moje pierwsze zetknięcie z komercyjnym softem. Robiliśmy tam taką aplikację do generowania yearbooków, pracowaliśmy dla takiej Firmy z Wielkiej Brytanii gdzie na zakończenie studiów czy High School generuje się yearbook ze zdjęciami i oni automatyzowali ten proces w ten sposób, że ludzie mieli stronę internetową i mogli sobie dostosowywać ją online: wklejać zdjęcia, dawać opisy itd.
Potem na podstawie tego oni generowali taką książkę i wysyłali im, a my robiliśmy web interface do tego. To był miesiąc praktyk. Pierwsza praca programistyczna była jak już skończyłem studia inżynierskie (na ostatnim semestrze studiów inż. byłem na wymianie w USA). Kiedy wróciłem zacząłem pracować w SMT Software we Wrocławiu.
Piotr: Powiedz mi, bo tak się teraz zastanawiam, kiedy Ty pojechałeś na staż do Stanów, to wynikało z tego że nadarzyła się ku temu okazja i chciałeś z niej skorzystać czy to było tak, że Ty miałeś pewien plan, że chciałeś się gdzieś tam znaleźć, nie wiadomo po której stronie Stanów – na wschodnim czy zachodnim wybrzeżu – ale chciałeś gdzieś tam wyruszyć i po nitce do kłębka kombinowałeś jak tam się dostać. Jak to było?
Jakub: Tak, kombinowałem, ale po drodze jak kombinowałem to nadarzyła się okazja. Jak to mówią luck is what happens when preparation meets opportunity – coś takiego. To było tak, że kiedyś sobie powiedziałem (nie pamiętam czy na drugim czy na trzecim roku studiów) że chciałbym jechać na studia do USA. Ale było już za późno. Gdybym mógł cofnąć czas, to na pewno zaczął bym się do tego przygotowywać jak byłem w High School.
Piotr: Pod jakim względem przygotowywać? Jak się przygotować do czegoś takiego?
Jakub: Po pierwsze, kiedy pomyślałem sobie że chce jechać na studia do USA, to co trzeba zrobić? Ten system w USA jest inny niż system w Europie. Żeby się dostać na studia to trzeba zdać egzaminy SAT, trzeba mieć rekomendacje od nauczycieli (a w tej rekomendacji nauczyciel musi mieć co napisać, o konkretnych aktywnościach ucznia jak np. to że wykonał stronę internetową dla szkoły albo opiekuje się pracownią komputerową itp.). Jeśli uczeń w High School ma takie osiągnięcia to łatwiej mu się dostać na Studia Bachelor. W Polsce tego nie ma, tu zdaje się maturę i cię przyjmują, a w Stanach jest coś takiego jak interview.
Piotr: Trzeba się wykazać, żeby na te studia się dostać. Inaczej, są studia i studia, podejrzewam że jest jakaś różnica. A Ty na jakiej uczelni byłeś na stażu?
Jakub: Ja byłem w Kansas State University, to jest w Manhattan Kansas – w samym sercu Ameryki.
Piotr: Podejrzewam, że takich wakatów, albo takich osób z Polski, które mogły mieć szanse żeby z Twojej uczelni się wybrać na taki staż, też nie było za dużo. Zatem rzeczywiście musiałeś się wykazać. To jest tak, że o tym decyduje trochę przypadek, trochę szczęście? Bo trudno jest powiedzieć, że jesteś w stanie wiadomo jest jakiś szablon i można zwiększyć maksymalnie swoje szanse. Czy Ty w ten sposób szedłeś? Czy po prostu trochę na żywioł poszedłeś? Mówiłeś że dopiero na drugim, trzecim roku zacząłeś się nad tym zastanawiać. Jak to właśnie było?
Jakub: Jak zacząłem się nad tym zastanawiać to zacząłem szukać, robić research, co ja musze zrobić, aby się na te studia dostać. Potem znalazłem jednego Profesora na mojej Uczelni, z mojego Wydziału który miał jakieś kontakty z University Arizona. Pomyślałem, że porozmawiam z nim i zapytam czy wie coś więcej i czy mi pomoże. Zapytałem Go co ja naprawdę muszę zrobić aby pojechać na te studia, czy ma jakieś rady dla mnie. On powiedział, że może zanim zdecyduje się pojechać na studia (co jest większym przedsięwzięciem), może najpierw bym pojechał na wymianę.
Akurat tak się złożyło (tu się pojawił pierwiastek szczęścia), że dwa tygodnie przed tym jak z Nim rozmawiałem, był na Politechnice gościu z Kansas State University porozmawiać o programie wymiany. Dostałem kontakt do tego gościa, który mnie skontaktował z Exchange Office na Kansas State University i tutaj okazało się, że miałem naprawdę dużo szczęścia, bo na Kansas State University jest Profesor Andrew Ryś, który też studiował na Politechnice Wrocławskiej i później wyjechał na PhD do Stanów i on zorganizował program wymiany studenckiej. Główny problem dla Polaków, zwłaszcza wcześniej, polegał na tym że aby móc wyjechać na jeden semestr wymiany trzeba zapłacić za Akademik ok 4 tys. dolarów, plus [tuition out of state] co wynosi ok prawie 10 tys. dolarów, plus bilety itd.
To się składa na sumę 18 tys. dolarów, aby móc przez semestr studiować. Kiedy przemnożysz to przez 3-4 złote to wychodzi jakieś 50-60 tys. złotych. Mało który student w Polsce może sobie na to pozwolić, aby wyłożyć 50 tys. złotych i wyjechać na 4 miesiące do Stanów. Ale Profesor Ryś fajnie to rozwiązał i zaproponował, że zrobimy taką dwustronną wymianę – jeżeli student amerykański przyjeżdża do Polski to On płaci ten tuition i płaci za Akademik w Kansas, a jeżeli student z Polski jedzie to on płaci tuition i za Akademik w Polsce. No dla nas tuition wynosi zero, bo to idzie z podatków, a Akademik w Polsce to są grosze.
Dzięki tej wymianie udało mi się pojechać na jeden semestr, ale i tak był to dla mnie wydatek, bo trzeba było kupić bilet lotniczy, trzeba było ubezpieczenie zdrowotne mieć. Dla studenta z Polski to jest naprawdę wydatek, mimo tego że była to atrakcyjna oferta. Jak się dowiedziałem o tym, to zacząłem robić wszystko co można, żeby tam pojechać. Potem pojawiły się różnego rodzaju problemy, bo miałem jechać na ostatnim semestrze studiów, a na moim wydziale nie pozwalali tego robić, bo to koniec studiów, jest obrona i praca inżynierska i musiałem podpisywać różne papiery.
Pamiętam, że udało mi się jeszcze kolegę ze studiów w to wkręcić i on mówił: kurczę no nie wiem, może być tak że studiów tu nie skończymy. Robią nam tu problemy. Ale potem byłem u jednego z profesorów zebrać z dziesiąty podpis, który musiał wyrazić zgodę na wyjazd i tam był jego kolega, który siedział w gabinecie i po tym jak usłyszał, że mamy takie problemy, powiedział: czekaj, czekaj; możesz jechać na wymianę do USA, ktoś za to zapłaci, a Ty się zastanawiasz?
Pomyślałem sobie, że no faktycznie, taka okazja może się już nie powtórzyć. W tym wypadku, to że skończę studia pół roku później nie miało już żadnego znaczenia. Wiedziałem, że muszę zrobić wszystko aby się udało. No i pojechaliśmy do Kansas.
Piotr: Byliście, no właśnie. Wtedy Ty w zasadzie pojechałeś na krótki okres czasu i wróciłeś. Pytanie takie: czy już załapałeś wtedy bakcyla i stwierdziłeś, że musisz tam udać się ponownie do pracy, czy raczej wróciłeś, zapomniałeś i jakaś inna okazja się nadarzyła po prostu. Jak to poszło dalej? Bo chciałem przejść do tego jak się znalazłeś docelowo w Microsofcie.
Jakub: Jeszcze przed tym, albo równolegle jakość, był u nas na uczelni jeden gościu który pracował w Microsofcie w Redmond. Zrobił taką prezentację, na której ja akurat nie mogłem być, ale widziałem slajdy które udostępnił. Pomyślałem sobie, że fajnie by było pracować w takim Microsofcie w Redmond, ale to wtedy było dla mnie zupełnie na drugim końcu świata. Ale już wtedy kombinowałem jakby tu się do tego Microsoftu się dostać. Podczas pobytu na wymianie, zrobiłem wstępny research jak wygląda rynek pracy. Wtedy się przekonałem jak duży jest problem z wizami. Jak było career fair na Campusie to mówiłem ludziom, że jestem exchange student i pytali mnie czy mam wizę. Kiedy odpowiadałem, że nie, to nie chcieli ze mną rozmawiać.
Piotr: Ciężko miałeś na początku. Ale nie załamywałeś się, myśląc sobie: co ja chce, skoro nie mam wizy, nie mam papierów, nikt nie chce ze mną rozmawiać w ogóle?
Jakub: Po prostu szukałem, wiedziałem że to się da zrobić, wiedziałem że są ludzie którzy przyjechali na studia i dostali pracę. Tylko musiałem znaleźć tą drogę. Także to był takie początki. Dużo ludzi pewnie by tak podeszło, że byłaby to dla nich wymówka – brak wizy.
Piotr: Jak Ci się udało znaleźć tą pierwszą pracę? To był Microsoft czy jeszcze miałeś jakiś przystanek?
Jakub: Jak byłem na wymianie, to wiedziałem że po 4 miesiącach wracam do Polski bo musiałem skończyć studia. Wtedy jeszcze pod koniec wymiany prof. Ryś powiedział mi: słuchaj, Ty mógłbyś zaaplikować tu do Graduate School i wtedy jeżeli przyjmą Cię do grupy badawczej to dostaniesz scholarship i będziesz mógł sobie pokryć koszty studiów i zakwaterowania.
Pomyślałem że jest to jakaś droga. I była to kolejna taka opcja. Potem jak wróciłem to skończyłem studia i zacząłem aplikować do Graduate School, ale okazało się, że większość szkół ma deadline w połowie grudnia, a ja wróciłem pod koniec grudnia. Moja rada: jeżeli ktoś chce jechać po bachelor studia w Polsce na Graduate School w USA to musi zacząć się do tego przygotowywać minimum 2 lata wcześniej, bo trzeba zdać egzamin, który jest takim testem językowym i w zależności jak dobry ktoś jest z angielskiego, tyle czasu na to zejdzie. Potem jak zdacie ten test, to musicie wybrać do których szkół chcecie aplikować. Większość dobrych szkół ma deadline 15 grudnia i ten deadline jest dla tych, którzy by zaczynali Graduate School w sierpniu czy we wrześniu następnego roku. Dobrze zacząć o tym myśleć w styczniu 2017, jeśli chcemy zaczynać we wrześniu 2018 roku. To jest długie planowanie.
Piotr: To jest długi proces i trzeba brać pod uwagę, to też w międzyczasie dowiecie się o 15 innych sposobach jak się tam dostać i pracować, także naprawdę tych możliwości może pojawić się sporo.
Jakub: Jak wróciłem to okazało się, że jestem po deadline, ale niektóre szkoły miały późniejszy deadline – te gorsze szkoły, drugiego wyboru. Wtedy pomyślałem, że albo poczekam rok albo po prostu zaaplikuje do jakiejś takiej, do której się dostane. Zaaplikowałem do Kansas State Unwersity.
Piotr: Mówimy o szkołach nie z Eagle League, ale i tak bardzo dobrych, tak podejrzewam. Powiedz jak to wyszło, że Cię wzięli to Microsoftu.
Jakub: Najpierw musiałem się dostać do Graduate School i potem się dowiedziałem, że dużo ludzi którzy przyjeżdżają do Grad School to oni przyjeżdżają na [PhD] i wtedy zazwyczaj mają od razu scholarship, jeżeli przyjeżdżają tylko na Master Degree tak jak ja przyjechałem, to zazwyczaj przez pierwszy semestr płacą za wszystko i potem dopiero na kolejny semestr dostają jakiś assistantship albo dostają się do grupy badawczej. Ja nie miałem tyle pieniędzy żeby zapłacić za ten semestr, więc potrzebowałem scholarship.
Zaaplikowałem do University of Arizona i Kansas State University, do obu szkół zostałem przyjęty ale zapytano mnie czy mam na to pieniądze, aby studiować. Odpowiedziałem, że tak, jeśli dostanę od was scholarship. To nie jest tak, że idziesz do szkoły i dostajesz od razu scholarship. Trzeba porozmawiać z profesorem i powiedzieć, że chce się dla niego pracować, i wtedy on może Cię przyjąć. W University of Arizona był taki profesor, który powiedział że szuka researchera do robotics. To nie był mój temat, średnio mi to pasowało.
Na Kansas był jeden profesor, który w wieku 40 lat otrzymał najwyższy tytuł na Amerykańskim Uniwersytecie. On robił badania statycznej analizie kodu i ja do tego profesora wysłałem maila, czy mógłbym dołączyć do jego grupy badawczej. Odpisał mi, że mnie nie zna i musi przedyskutować to z innymi profesorami z grupy. Po kilku tygodniach i kilkudziesięciu moich mailach, dostałem odpowiedź z ofertą. Niestety było już za późno aby zacząć tej samej jesieni, musiałem zacząć dopiero w styczniu.
Przyleciałem do Kansas pracować w Research Labie nad statyczną analizą kodu.
Piotr: Byłeś pewnie szczęśliwy, że w końcu po tych setkach maili, gdzieś tam w końcu trafiłeś. Czułeś się jakbyś zrealizował wielką misję?
Jakub: Zdecydowanie tak, ale wiedziałem że to jest dopiero początek. Do Microsoftu był jeszcze kawałek…
To pierwsza część historii Jakuba, kolejną opublikujemy już niebawem, a w niej dowiesz się dokładniej, jak wyglądał proces rekrutacji do Microsoftu.
Jakub Jędryszek był gościem drugiego cyklu live-streamów z programistami z całego świata. Całość możesz poznać w poniższym wideo którą możesz poznać również na YouTube w tym miejscu:
Jakub prowadzi również bloga, którego możesz poznać w tym miejscu: https://jj09.net
Dziękujemy Kamilowi z VentureDevs, który również był obecny podczas tego live-streamu!