W Netfliksie korzystamy chyba ze wszystkich usług AWS. Historia Karola Stępniewskiego
Z pierwszej części live streamu z Karolem Stępniewskim mogliście dowiedzieć się o drodze jaką przeszedł, by znaleźć pracę w Netfliksie. Karol opowiedział nam, jak przebiegała rekrutacja, ale też jak przygotowywał się do wyjazdu. Dziś rozmawialiśmy z nim o samym życiu w Kalifornii oraz o tym, jak Netflix podchodzi do work life-balance pracowników.
W którym miejscu w Kalifornii mieszkasz? To jest stricte San Francisco?
Dokładnego adresu nie podam, ale mieszkam w Santa Clara, czyli bardziej na południu Zatoki. Mieszkam w Dolinie Krzemowej, ale 50 mil na południowy-wschód od San Francisco, jeżeli dobrze pamiętam. San Francisco jest na czubku. Życie toczy się wokół autostrad, niedaleko nas jest autostrada 101 i 280, które tworzą dwie linie, a pomiędzy nimi jest Dolina Krzemowa.
Dojeżdżasz do San Francisco bezpośrednio czy siedziba znajduje się gdzieś w okolicach?
Główna siedziba znajduje się w Los Gatos, która jest bardzo blisko, dojeżdżam do pracy w 10 minut. Dojazd do Wilmore’a trwał dużo dłużej, bo mimo że jechałem autostradą, w godzinach szczytu jechało się 20 km/h. Na czterech pasach drogowych wszystkie samochody stały. Los Gatos jest takim hubem, gdzie ludzie mieszkają i śpią, a do pracy jadą w drugą stronę. Więc ja mam bardzo dobrze, bo jadę w przeciwną stronę.
Przez to pewnie wszyscy ciebie nienawidzą automatycznie, a ty się uśmiechasz do nich.
Tutaj jeździ bardzo dużo Tesli, więc wielu po prostu odpala autopilota i ogląda seriale.
Naprawdę jeździ tak dużo Tesli? W San Francisco na pewno jest ich więcej.
Niedawno odwiedził mnie kolega z Warszawy i mówi: „Kurczę, tych Tesli jest tak dużo.” Coś w tym jest, jest ich naprawdę sporo.
Okej. Cybertruck podobał się? Przyjmie się?
No ja już zamówiłem.
Tak!?
Nie żartuję, nie zamówiłem. Moja żona ogląda i pewnie zawału dostała.
Przy zbitej szybce.
Haha, zbita szybka. Ja myślę, że to był zabieg marketingowy.
No, też mi się tak wydaje.
Cyberpunk fajny jest. Design to kwestia dyskusyjna, ale parametry ma niezłe. Samochody elektryczne to jednak duże ryzyko. Widziałem ostatnio, przy okazji Święta Dziękczynienia, jak przy ładowarkach Tesli stały ogromne kolejki. Superchargery są zaprojektowane tak, żeby liczba stanowisk wystarczała na codzienny ruch. A na Thanksgiving, ludzie jadą w dłuższe trasy, więc gdzieś po drodze muszą zatankować. Tesla automatycznie ci podpowiada, gdzie jest supercharger na trasie i cię tam kieruje. Ale jeżeli tych ludzi jest tam dużo, bo jest święto, to się automatycznie robi korek.
Ponieważ ludzie widzą ten korek, to zawsze będą ładować baterię do pełna, co automatycznie wydłuża ich pobyt na superchargerach. Ładowanie trwa zazwyczaj godzinę, a na stacji benzynowej trwa to kilka, maksymalnie kilkanaście minut.
Wróćmy do Twojej pracy. Mieszkasz tak naprawdę tuż za główną siedzibą Netfliksa. Jak wpływa to na work life balance? Czujesz dużą presję?
Masz dużo swobody, dużo odpowiedzialności, niby nielimitowany urlop na zasadzie weź sobie tyle, ile potrzebujesz, ile chcesz, ale też zrób to tak, żeby innym ludziom nie psuć pracy. Pamiętam wiele historii z firm, które mają nielimitowane wakacje. Ze statystyk wynika, że ludzie biorą mniej wolnego, niż Ci, którzy mają jakiś przydzielony, odgórny limit.
Netflix na pewno nauczył mnie, co się dzieje, jeżeli przeciągasz terminy. Na przykład robisz jakąś funkcjonalność do tego, co budujesz i mówisz: „ach… Może jeszcze nie będę robił releasu, może jeszcze chwilę nad tym popracuję.” A gdy w końcu robisz release okazuje się, że to nie do końca jest to, o co chodziło. Tu trzeba coś poprawić, może tu coś zmienić itd.
To wpływa na świadomość, motywację.
Dokładnie. Uważam też, że work life balance zależy w dużej mierze od nas. To znaczy, wiem, że jeżeli potrzebuję więcej life niż work, to sam muszę to sobie załatwić. I wiem, że Netflix zapewni mi to, że jeżeli faktycznie taką potrzebę mam. Teraz taką potrzebę miałem (jestem akurat na urlopie) i mimo że w Netfliksie jest bardzo duża prędkość, tego co się dzieje, nie było z tym problemu, żebym trochę odpoczął od pracy.
Ok. Przejdę do części związanej z pytaniami od widzów. Marek pyta: Ilu Polaków jest w Netfliksie? Jakie są nacje, które stanowią top 5 narodowości?
Nie mam pojęcia. Nie wiem też, czy to byłoby fajne, żebym to wymieniał, ale przyznam, że nie znam odpowiedzi na to pytanie. Co do Polaków w Netfliksie, to wiem, że jest jeszcze kilka osób. Wiem, że jest na pewno Marek i Tomek, nie wiem, czy oglądają, ale ich pozdrawiam.
Netflix ma główną siedzibę w Los Gatos, ma ogromne biuro w Los Angeles, ale mamy też parę biur w innych krajach: w Amsterdamie, w Londynie, w Madrycie. Programistów chyba tam nie ma, natomiast są ludzie odpowiedzialni za relacje, za marketing, za produkcję itd. Więc tam też są Polacy. Dlatego ciężko powiedzieć o dokładnej liczbie. Na pewno jest nas przynajmniej… No 10 na pewno się znajdzie.
Jak wygląda stack technologiczny Netfliksa?
Java jest zdecydowanie takim językiem, który króluje przy większości serwisów, zarówno po stronie streamingu, jak i po stronie studia teraz. Mamy także dużo rzeczy napisanych w Pythonie. Co do innych języków, to Netflix ma pojęcie tak zwanego freedom responsibility i każdy zespół może sobie wybrać język.
Jako członek mojego zespołu odpowiadam za całość aplikacji, czy za bezpieczeństwo, aktualizację, utrzymanie. Nie mogę więc naklepać kod, o piątej wyjść z biura i w ogóle zapomnieć o tym. Bo ten kod żyje. Ta aplikacja cały czas żyje, a nie mamy dedykowanego zespołu administratorów. Są oczywiście dedykowane zespoły do wspomagania jakiejś infrastruktury jako całości itd.
Wiele decyzji podejmujesz indywidualnie, natomiast jeżeli wybrałeś jakiś język, który jest kompletnie od czapy, nikt go nie używa, no to jest pytanie, czy jako doświadczony programista podjąłeś właściwą decyzję.
Z jakich usług AWS korzystacie?
Nie wiem, czy jest jakaś usługa AWS-u, z której nie korzystamy. Wiadomo, że główne rzeczy ICT-u, bo korzystamy z tego jako naszej platformy computingowej, ale także do bazy danych, ARDs, usługi związane z data analytics, hurtownie danych, SQS, SNS, wszystko. Portfolio AWS jest ogromne.
Przejdę do kolejnych pytań. Jakie jeszcze technologie związane z Javą są wykorzystywane w Netfliksie?
Tutaj raczej standardowo. Jest Spring Boot, Hibernate… Ale jest też jOOQ do bazy danych. Netflix na początku zaczynał ze swoimi rzeczami, np. frameworkami, ale okazało się, że w dłuższej perspektywie lepiej wykorzystać coś, co już jest w społeczności. Dlatego na przykład w weszliśmy mocno w Spring. Wcześniej nie był używany, ale widać, że wygrywa w świecie Javy. I został on zaadaptowany do większości usług teraz nowych w Netfliksie.
Pytanie od Adriana. Jeżeli nie macie drabinki dla software engineerów, to jak negocjujecie podwyżki?
Netflix płaci top of persona market. Czyli stawkę taką, jaka wynika z twojego prywatnego rynku. Zatrudniamy tylko seniorów, więc masz te umiejętności na wysokim poziomie i masz te umiejętności poparte bagażem doświadczeń. Oni mają swoje dane dotyczące stawek, czyli mają wiedzę na temat rynkowych zarobków przykładowo ekspertów od Javy, od Ruby’ego czy innych języków. Zawsze jest to topowa stawka z danej branży. Ty też możesz dostarczyć swoje dane. Jeżeli dostałeś ofertę z innej firmy na podobne stanowisko jakie masz tu, w podobnych technologiach i ona jest dużo lepsza, to zgłoś, bo najprawdopodobniej jest szansa, że po prostu twoja pensja zostanie wyrównana. Na tym to polega. Netflix chce zatrudniać ludzi, którzy są ekspertami i chce im za to płacić tyle, ile rynek za to płaci.
Czy takie podejście jest typowe w firmach z Doliny Krzemowej? Na przykład rozmawiałem z Maćkiem Bargielem, który pracował dla Facebooka. I on mówił, że generalnie w Dolinie są bardzo wysokie koszty życia.
Nie kłamał.
Czy Ty mimo tak wysokiej pensji również to odczuwasz? Możesz powiedzieć więcej o kosztach życia?
Koszty życia są wysokie, głównie ze względu na mieszkanie. Usługi też są drogie, dlatego, że wymagają ludzi, którzy je wykonują. I ludzie automatycznie te koszty też odczuwają. To jest jakby takie wszystko połączone. Bardzo odczuwam, że koszty życia są wysokie. Szczególnie jak przyjechałem na początku, dziś wydaje mi się, że pracowałem na stawce trochę poniżej średniej.
Szczególnie to odczuwasz, gdy wracasz do Polski na wakacje (śmiech).
Nie no, kiedy dostałem tę ofertę to oczy mi się zaświeciły, bo wydawało mi się, że to ogromne pieniądze i zdecydowanie to nie są małe pieniądze. Kiedy jednak przyjechałem tutaj i zobaczyłem, ile muszę zapłacić za mieszkanie, to się okazało, że na początku to mi niewiele zostawało. Prawdę mówiąc, na początku nie miałem pieniędzy, żeby tu być przez pierwszy miesiąc. Dlatego, że jak przyjeżdżasz do Stanów z innego kraju, to nie masz żadnej historii kredytowej i nikt ci nie chce dać mieszkania, wynająć tak po prostu. Nie chcą ci dać karty kredytowej i wszędzie musisz dawać kaucję.
Jaki poradziłeś sobie w takiej sytuacji?
Moja pierwsza karta kredytowa to była karta, gdzie bank pożyczał moje własne pieniądze. Wpłaciłem kaucję i z tych pieniędzy oni pożyczali mi środki za pośrednictwem karty kredytowej. Co lepsze, gdybym nie spłacił w terminie, to płaciłbym odsetki od pożyczonych własnych pieniędzy, co jest w ogóle jakimś absurdem. Tak samo z mieszkaniem.
Musiałem zapłacić za czynsz za cały miesiąc plus miesięczną kaucję, która była równowartością miesięcznego czynszu. Zapłaciłem więc za dwa miesiące z góry, gdzie mieszkanie wtedy pamiętam kosztowało… W ogóle na początku to się przeraziłem, jak zobaczyłem jakieś tam stawki, ale okazało się, że po podpisaniu umowy, płaci się trochę mniej.
Możesz zdradzić jaka to różnica?
Przy pierwszym mieszkaniu, z dwoma niedużymi pokojami – salonem połączonym z kuchnią i sypialnią, zaznaczam, że było to stare mieszkanie z lat ’60, a kosztowało chyba 2 400 dolarów miesięcznie. I musiałem zapłacić z góry za dwa miesiące. Wyłożyłem więc 5 tys. dolarów, a przecież wynająłem to mieszkanie nieumeblowane. Nie było nic. Tylko dywany, szafki i kuchenia, ale salon i sypialnia była pusta. I choć dywany były w miarę miękkie, musiałem kupić meble, co mnie trochę zaskoczyło. Wtedy moje wyobrażenia zostały naruszone. Trochę inaczej sobie to wyobrażałem. Oczywiście to się później wyprostowało, zacząłem zarabiać, dostałem jakiś tam bonus itd.
Dziś nie mogę narzekać. Są tutaj ludzie, którzy zarabiają połowę tego, co ja wtedy zarabiałem i się utrzymują. Ale dlatego, że inaczej rozwiązali problem mieszkaniowy albo dojeżdżają z bardzo daleka. Zastanawiałem się kiedyś, jak długo to będzie trwało. Jak ludzie, którzy tu pracują jako nauczyciele, sprzedawcy, fryzjerzy itd., jak te ceny będą rosły, to jak oni będą się tutaj utrzymywać, bo to nie są małe koszta.
W internecie przewijały się różnego rodzaju zdjęcia na zasadzie programistów Google czy Facebooka, którzy mieszkają tak naprawdę w przyczepach campingowych na parkingach. Czy widziałeś takie obrazki?
Widziałem, ale niektórzy robią to z wyboru. Mam znajomego z Netfliksa, który mieszka w przyczepie, bo nie chce stać w korkach. Jest singlem, nie ma nikogo i wybrał takie życie. Mieszka w vanie zaparkowanym na parkingu, bierze prysznic w biurze… Z tego vana czasami po pracy jedzie na wycieczkę. Oczywiście są też ludzie, którzy są zmuszeni do takiego życia, ale to są inne sytuacje. Na pewno jest ogromny dysonans poznawczy, jak tu przyjeżdżasz. Z jednej strony widzisz masę bogatych ludzi. Z drugiej widzisz masę bezdomnych, którzy nie mają pieniędzy na życie i to wszystko w jednym mieście. Nie wiem, czy jest jakiś dobry sposób na rozwiązanie tego. Może praca zdalna byłaby lepszym rozwiązaniem. Bo nie ma chyba potrzeby w dzisiejszych czasach programistów sprowadzać w jedno miejsce.
Netflix jest otwarty na pracę zdalną?
To się zmienia. Na początku bardzo im zależało na tym, aby wszyscy byli razem i dlatego przez długi czas programiści pracowali na miejscu. Teraz bardzo się otworzyli ze względu na studio. Jest bardzo dużo ludzi z Los Angeles. Są też indywidualne przypadki. Tak jak mówiłem – freedom responsibility. Jeżeli jakiś manager uważa, że ten człowiek, mimo że będzie pracował w Kanadzie, będzie tak samo wydajny albo nawet bardziej niż jakby mieszkał tu, to nie ma problemu. Są to jednak pojedyncze przypadki i każdy został rozpatrzony indywidualnie. Z reguły raczej wolą wszystkich na miejscu, bo z tego jest więcej korzyści.
Jakich?
Absurdalna sytuacja. Jak robiłem sobie kawę, to towarzysze rozmawiali o aplikacji. Okazało się, że robią coś bardzo podobnego do mnie. Zgadaliśmy się i mój zespół zyskał miesiąc pracy, bo okazało się, że projekt możemy zrobić wspólnie.
Kolejne pytanie: jak amerykańskie firmy czy firmy z Doliny patrzą na programistów spoza USA? Czy szansę mają tylko seniorzy, czy osoby na niższym levelu również?
To zależy od firmy. Netflix nie zatrudnia ani stażystów, ani juniorów. Sam nie mam jakoś bardzo dużo doświadczenia. Wydaje mi się, że pula ludzi zdolnych poza Stanami jest tak duża, że oni są zmuszeni tam szukać. Oczywiście problemem jest wiza. Kiedy się o nią starałem, był na nie limit 65 tys. rocznie. Jeżeli było więcej kandydatów na tę wizę – było losowanie na chybił trafił. Albo mogłeś dostać, albo nie. Nie wiem, czy to jest sprawiedliwe.
Z drugiej strony, są ludzie, którzy omijali ten system poprzez składanie mnóstwa aplikacji. Mimo limitu, przez to, że aplikacji jest bardzo dużo w stosunku do aplikacji z innych krajów, takie firmy mają większe szanse na to, że ich pracownik dostanie wizę. To jest moim zdaniem nie do końca w porządku.
Mówisz, że zarobki nie są małe. Jaki jest stosunek zarobków ekspertów takich jak ty do kosztów nieruchomości? Ile lat trzeba by zbierać, aby kupić sobie w miarę sensowny dom w Dolinie?
To jest taki rozstrzał… Są ludzie, którzy zarabiają ogromne pieniądze. Przykładowo: ludzie, którzy pracują teraz przy machine learningu. Jest na to tak ogromny popyt, że dobrzy ludzie zarabiają w tym proporcjonalnie dużo większe pieniądze. I oni są w stanie kupić sobie dom bardzo szybko.
Co to znaczy „bardzo szybko”?
Myślę, że przy ich pensji, to po dwóch-trzech latach pewnie mogliby za gotówkę kupić. To zależy, nie będę tutaj fantazjował. Są ludzie, którzy pewnie się ze mną nie zgodzą. Znam parę przypadków, gdzie te stawki są nadzwyczaj wysokie, więc wiem, że to jest możliwe. Ale to są indywidualne przypadki. Ja na dom jeszcze długo nie będę mógł sobie pozwolić. Ważne jest też to, że jest wiele osób w takiej sytuacji jak ja. Przyjeżdżając na mojej wizie, mogłem pracować, ale moja żona już nie. Tak była ta wiza skonstruowana. Jest wiza H1B, która pozwala partnerowi pracować, jest też H4, która jest dla małżonka bądź małżonki. Ona pozwala ci tu być, ale nie pracować.
To, czy ja sam mógłbym kupić dom z moich pieniędzy, nie wydarzy w przeciągu najbliższych lat. I oczywiście mówię tutaj o kredycie – nie o tym, żeby kupić go za gotówkę. Mam dwójkę dzieci i żebyśmy się wszyscy pomieścili, to ze trzy pokoje muszą być. I to jest dom, który już kosztuje ze dwa miliony dolarów. I nie mówię o jakiejś willi. To jest taki z kawałkiem ogródka. Minimum dwa miliony w lokalizacji, w której nie będę musiał dojeżdżać trzy godziny do pracy, bo to też jest kluczowe.
Statystycznie – jaką część zarobków można oszczędzić w Stanach, przeprowadzając się tam z rodziną? Czy w ogóle jest to możliwe?
Jasne, można. Jak chcesz sobie kupować najnowsze zabawki… Nie powiem, żeby to oszczędzanie mi jakoś super wychodziło. Da się oszczędzić, to przecież kwestia tego, jak żyjesz. Myślę, że kluczowe tutaj jest to czy jesz na mieście, czy gotujesz sam. Czy chcesz najnowsze zabawki elektroniczne… Chociaż to jeszcze nie jest największym problemem, ponieważ te zabawki są tutaj stosunkowo tanie w porównaniu do Polski. Nie wiem, jakie jest minimalne wynagrodzenie w Polsce, ale tutaj jest 15 dolarów za godzinę w tym momencie. A jeszcze można pojechać Oregonu, który jest sąsiadującym stanem, a tam nie ma podatku od sprzedaży, więc też będziesz miał taniej. Tutaj jest 10%.
Kolejne pytanie: Czy praca developera w Netfliksie jest bardzo trudna? Czy uważasz, że trzeba mieć jakieś naturalne, wybitne zdolności, czy trzeba być szczególnie inteligentnym, czy może każdy przeciętny programista mógłby się podjąć pracy w Netfliksie?
Szczególnie inteligentnym… Jakie to są trudne pytania. Na pewno zatrudniają ludzi wybitnych. W zespole mamy Brendon Grega genialnego człowieka od optymalizacji i systemów operacyjnych. A z drugiej strony jestem ja na przykład, nie ma jakiegoś ściśle określonego progu. Myślę, że najważniejsze jest wcześniejsze zebranie doświadczenia. I uczenie się tego, żeby popełniać błędy, żeby umieć te błędy komunikować ludziom i uczyć się relacji z ludźmi. A technologia to są rzeczy, które muszą iść w parze. Nie możesz skupić się tylko na byciu superekspertem w danym języku czy w ogóle w kilku językach, a nie być w stanie skomunikować się z ludźmi, umieć przyjąć krytykę. Bo to jest też ważne.
W Netfliksie mamy coś takiego jak “context not control”, to znaczy tyle, że manager mi nie mówi, co ja mam zrobić. On mi daje kontekst, jakie są sytuacje w innych zespołach, co się dzieje, co jest tam potrzebne. A ja mam na bazie tego kontekstu decydować, co powinniśmy teraz robić. Wiadomo, że to jest pewien proces grupowy, to nie jest tak, że tylko ja decyduję. Staramy się nad tym razem jakoś zapanować, ale ważne jest, że duża siła decyzji spada na ciebie. A jeżeli tak jest, to automatycznie będziesz podejmować decyzje, które nie są idealne. Ludzie będą ci dawać feedback: „Hej, to nie jest do końca okej. To, co tu wybrałeś, ta technologia, się nie sprawdzi”. Musisz umieć nie brać takich rzeczy do siebie. Moim zdaniem to jest bardzo ważne.
W jakich teraz frameworkach pracujecie?
Ruby on Rails, zdecydowanie. Trochę Sinatry, ale to jakieś pojedyncze rzeczy. A w Javie – Spring, Spring i Spring.
Jak rozpocząć poszukiwanie pracy w USA?
Od LinkedIn. Jeżeli konkretnie w USA to tutaj raczej przez jakieś znajomości. Dobrze się zakręcić przy jakichś meetupach, popytać, pogadać… Ale świetnym sposobem jest rozpoczęcie pracy w firmie, która jest z Ameryki, ale gdzieś w Europie – w Polsce albo innym kraju. I wtedy się przenieść.
Zdjęcie pochodzi z unsplash.com.
Co poza projektami open-source polecasz, aby zdobyć doświadczenie?
Nie wiem, czy projekty open-source są takie super na zdobycie doświadczenia na początku. Jeżeli pracujesz przy projekcie open-source gdzieś, gdzie ludzie dają ci dobry feedback, robią dobre kody, patrzą na twój kod i mówią ci, co jest źle, a co jest dobrze, to jak najbardziej. To jest na pewno świetna sprawa. Jednak przy projektach open-source dzieje się jeszcze więcej rzeczy, nie tylko sam kod, więc warto się jeszcze zakręcić przy okazji meetupów itp. A tak poza open-source’owymi rzeczami, to wiadomo, trzeba po prostu pójść do jakiejś pracy.
Jakie są problemy w Dolinie Krzemowej w branży IT?
Myślę, że przesyt. Przesyt wszystkiego. Zarówno tempa, jak i też tego, że jesteśmy tu wszyscy troszeczkę na siłę. Ale też to, że niektórzy w pewnym sensie szukają problemów trochę na siłę. To jest zbyt otwarty temat.
Programista z doświadczeniem nie ma problemu ze znalezieniem pracy. Jak spośród tych wszystkich ofert wybrać nie tyle dobrą firmę, co tą właściwą? Jakie ty dałbyś rady?
Jeżeli znasz kogoś w tej firmie, porozmawiaj z nim. Jeżeli firma proponuje ci to, czego oczekujesz, to już jest dobry sygnał. Jeżeli widzisz, że jest coś nie do końca okej, że są obiecanki, że ktoś ci obieca jedno, a dostajesz co innego, jest to sygnał na „nie”. Ale mi się wydaje, że to jest intuicja, którą się nabywa z doświadczeniem i po prostu z każdą kolejną pracą będziesz wiedział, co jest dla ciebie ważne.
Jak wiele czasu zajęło ci opanowanie języka, w którym obecnie pracujesz?
Obecnie pracuję jeszcze w Rubym, powoli w Javie. Ale cały czas się jej uczę. A jak długo? Mogę powiedzieć tak – nieskończoność. Nieskończoność, dlatego, że cały czas je poznaję. Nawet w Rubym, z którego korzystam już wiele, wiele lat.
Ale nawet jak się opanuje język, to zaraz przychodzą kolejne zagadnienia, np. to, co się dzieje “pod spodem”. Bo język językiem, ale jak przychodzi do debuggowania jakichś dziwnych problemów na produkcji, to często nie o język chodzi, ale o to wszystko, co się dzieje dookoła. Więc takim skillem, który uważam za najważniejszy w życiu programisty, oprócz oczywiście umiejętności używania Google’a, jest zdolność debuggowania.
Czy jesteś odpowiedzialny za cały flow architektury deployment? Jaki jest skład teamu?
Tak, jestem odpowiedzialny za wszystko. W moim zespole jest sześć osób, każdy ma taką samą odpowiedzialność. Mamy troszeczkę takie role, bo tak powinny być zbudowane zespoły. Każdy jest odpowiedzialny za projekt, ale inny jego aspekt. Przy podejmowaniu decyzji, każdy z nas może pójść w innym kierunku, jeżeli uważa to za słuszne. Jeszcze raz: freedom responsibility. Więc jestem odpowiedzialny za deployment, jeżeli coś pójdzie nie tak, to mogę debuggować, piszę kod…
Jak robicie deployment? Czy w tak dużej firmie ten proces znacznie się wydłuża?
Myślę, że się skraca. Właśnie o to chodzi, żeby to zoptymalizować… Rozumiem, o co chodzi. W tak dużej firmie, ponieważ jest dużo ludzi i dużo rzeczy się deployuje jest generalnie więcej zależności, przez co wszystko może się wydłużać. W zeszłym tygodniu miałem dzień, w którym zrobiłem chyba osiem deploymentów. Dużo nowych usprawnień wrzucałem. To wszystko jest zautomatyzowane. Używamy platformy Spinnaker – to projekt open-source’owy, który stworzył Netflix. Używamy tego wewnętrznie i to świetna platforma, załatwia nam gros rzeczy. Pod spodem jest AWS, iCTQ, ale na wierzchu jest Spinnaker. Mamy pod to podpięte różne pipeline’y, które biorą kod i deploy’ują.
Jak myślisz? Netflix będzie dla ciebie firmą na dłużej?
Na pewno! Nie chcę skakać zbyt szybko, bo jeszcze dużo przede mną nauki. Nie chcę odchodzić z firmy zbyt szybko, bo nadal mogę się w niej dużo nauczyć. Bardzo duży skok zrobiłem, jeżeli chodzi o branżę. W IRMze robiłem produkty dla IT. Tu robię produkty, które są wykorzystywane przez branżę filmową, co jest dla mnie zupełnie nowością. Może już nie aż tak nowa, bo trochę się nauczyłem, ale pozostaje ona dla mnie niesamowita. Bardzo dużo rzeczy tutaj poznałem i to jest dla mnie sektor, który nadal kryje wiele tajemnic – chce go zgłębiać. Nigdzie się nie wybieram.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi z unsplash.com.