Wywiady

Dzielenie się wiedzą z innymi niesamowicie rozwija. Wywiad z Amelią Walter-Dzikowską

Amelia Walter-Dzikowska

Udział w konferencjach, kursy online czy współpraca z mentorem. To trzy sposoby na poszerzanie wiedzy, które zna każdy z nas. Kiedy czujemy, że nasza wiedza jest już ugruntowana, że zdobyliśmy bogatsze doświadczenie i że chcemy rozwijać się w kierunku senior i wyżej, warto pójść o krok dalej. – Polecam rozważenie spróbowania swoich sił w roli prelegenta na meetupie albo konferencji, mentora w programach pro bono (…), a także innych kroków w stronę budowania marki osobistej – powiedziała nam Amelia Walter-Dzikowska, Product Owner w Jit Team.

Amelia od lat dzieli się wiedzą ze społecznością, którą systematycznie buduje choćby na LinkedInie. Zapytaliśmy ją o jej spostrzeżenia dotyczące branży IT z perspektywy osoby, która przeszła drogę od juniora do seniora.

Powiedziałaś, że wchodzenie do branży nieoczywistą drogą to Twoja specjalność? Jak znalazłaś się w IT?

Tuż po skończeniu ostatniego roku (nietechnicznych) studiów postanowiłam spróbować swoich sił na korporacyjnym rynku pracy. Celowałam w różne stanowiska otwarte na świeżych absolwentów i oferujące ciekawe ścieżki rozwoju. Szybko okazało się, że niewiele zdziałam szukając stanowiska ściśle związanego z moim kierunkiem studiów i specjalizacją. Właściwie jedyną taką opcją byłaby kariera naukowa. Zaczęłam więc rozglądać się za pracą, w której mogłabym wykorzystywać umiejętności językowe, czyli znajomość angielskiego i francuskiego. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, na lokalnym rynku było mnóstwo takich ofert.

Jedną z nich była oferta dla testera oprogramowania. Co ciekawe, nie wiedziałam wtedy zbyt dużo o zawodzie testera i nie czułam presji, żeby pracować akurat w IT – mówiąc górnolotnie byłam otwarta na to, co przyniesie życie. Drobny research w temacie pokazał mi, że to branża i ścieżka zawodowa z dużym potencjałem rozwojowym. Co więcej, z lektury kilku materiałów o testowaniu wynikało, że prawdopodobnie dobrze odnalazłabym się na takim stanowisku. Zaakceptowałam więc ofertę dla testera odrzucając jednocześnie inną, uzyskaną równolegle, spoza branży IT.

Jak wyglądały pierwsze miesiące pracy?

Pierwsze miesiące w pracy były trudne. Na początku nie rozumiałam żargonu branżowego i wydawało mi się, że zespół mówi w obcym języku. Testowałam dość “ciężką”, dużą i skomplikowaną aplikację typu legacy. Musiałam nauczyć się analizować skomplikowane wymagania biznesowe i techniczne, na dodatek pisane po francusku! Pojawiały się momenty zwątpienia, ale wytrwałam i po jakimś czasie z radością zorientowałam się, że rozumiem rozmowy na tematy techniczne, zaczynam dostrzegać, jak zasady z sylabusa ISTQB przekładają się na projekt i jestem w stanie wnosić wartość dla zespołu.

Później nastąpiło jeszcze kilka przełomowych momentów: decyzja o zmianie pracy, żeby spróbować czegoś innego i żeby zacząć automatyzować testy. Kilkukrotne zmiany projektów i firm, dzięki którym miałam styczność z różnymi technologiami i sposobami zarządzania. Decyzja o założeniu działalności i pracy na kontrakcie bezpośrednio dla zagranicy. Dołączenie do obecnego, ekstremalnie technicznego projektu, w którym znów musiałam uczyć się ogromu słownictwa i pochłonąć ogrom wiedzy domenowej, zanim zaczęłam poruszać się sprawnie w firmie. W końcu – niedawny awans na stanowisko Product Ownera zespołu testerskiego pracującego w Scaled Agile Framework.

W międzyczasie zrobiłam wiele kursów i studia podyplomowe związane z programowaniem w Pythonie. Oprócz tego od kilku lat działam jako prelegentka konferencyjna, prowadzę profil o branży IT w mediach społecznościowych, czasem piszę artykuły i prowadzę zajęcia na kursach testowania. Myślę o kolejnych, jeszcze bardziej odważnych krokach związanych z branżą technologiczną, ale czas pokaże, co z tego wyjdzie…

Branża IT nie przestaje mnie zaskakiwać i oferować kolejnych możliwości oraz dróg rozwoju. Jednocześnie wymaga stałego trzymania ręki na pulsie i częstych umysłowych akrobacji.

Jakie miałaś spostrzeżenia o branży, zanim do niej weszłaś?

Weszłam do branży tuż po studiach. Człowiek był wtedy młody, jeszcze słabo znał życie i rynek pracy 😉 Na pewno przeceniałam rolę formalnego wykształcenia i kierunku studiów w rozwoju kariery. Co prawda uważam, że nauka na uniwersytecie to bardzo rozwijający i ważny etap życia, ale w mniej bezpośredni sposób, niż się wielu osobom wydaje. Jest to związane z nauką różnych kompetencji miękkich i transferowalnych, nie tylko z samym zdobywaniem konkretnej wiedzy.

Wracając do tematu: miałam przeświadczenie, że w branży IT jest miejsce tylko dla programistów i że żeby posiąść tajemne moce pozwalające na taką pracę trzeba skończyć informatykę. Dopiero z czasem odkryłam, jak szeroki wachlarz stanowisk i możliwości oferuje ta branża. Zrozumiałam też, że studia na kierunku informatyka to nie kurs programowania, a kwestia zdobywania wiedzy i rozwoju kariery jest bardziej złożona. Jest wiele ścieżek, którymi można podążyć i nie ma jednej uniwersalnej drogi najlepszej dla wszystkich. Jest także wiele stanowisk dla osób bardziej zainteresowanych pogłębianiem umiejętności miękkich niż technicznych, choć niezależnie od zajmowanego stanowiska dobrze jest zdobyć chociaż podstawy wiedzy technicznej.

Branża IT wielu kojarzy się z programistami i testerami. Uważasz, że w świadomości społeczeństwa brakuje wiedzy o wszystkich innych zawodach związanych z IT?

Zdecydowanie tak! Lubię przywoływać analogię do ochrony zdrowia i zawodów medycznych. Raczej nikt nie mówi: “chcę pracować w zawodzie medycznym, kropka”. Wszak mamy do czynienia z tak różnorodnymi zawodami, jak na przykład lekarz dentysta, weterynarz, pielęgniarz, fizjoterapeuta, ratownik medyczny, farmaceuta… Jeśli pytamy kogoś z tej branży, czym się zajmuje zwykle liczymy na tego typu doprecyzowanie.

Natomiast po usłyszeniu, że pracujemy w branży IT nasze otoczenie często zakłada, że jesteśmy programistami. Nadal pokutuje też stereotyp “informatyka”, który podczas rodzinnych imprez jest proszony o naprawę drukarki. To trochę tak, jakby poprosić farmaceutę o obejrzenie zębów i ocenę konieczności leczenia dentystycznego…

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że problemem jest pewien stopień abstrakcji zawodów związanych z IT i brak powszechnej wiedzy o nowych technologiach oraz o tym, jak działają pod spodem. Lekarz to zawód znany od setek lat, zaś tester automatyzujący, specjalista DevOps albo admin baz danych to zawody, o jakich nie śniło się ludziom sto lat temu. Ponadto idziemy w coraz węższe specjalizacje co oznacza, że zakres zadań na jakimś stanowisku może być jasny tylko dla wąskiego grona specjalistów od niszowej technologii albo tylko dla pracowników jednej korporacji, która używa bardzo specyficznego oprogramowania.

Natomiast uważam, że dobrze by było, żeby społeczeństwo poszerzało swoją wiedzę o nowych technologiach, co wiąże się też z wiedzą o zawodach w branży IT i o sposobach wytwarzania oprogramowania. W obecnych, coraz bardziej cyfrowych czasach takie zagadnienia wchodzą do kanonu wiedzy podstawowej. Dzięki tej wiedzy możemy nie tylko mieć większą świadomość sytuacyjną i sprawniej korzystać z nowych technologii, ale też choćby na przykład skuteczniej unikać wpadnięcia w sidła zagrożeń związanych z cyberbezpieczeństwem.

Uważasz, że weszłaś do branży w dobrym momencie?

Weszłam do branży w momencie, w którym hype na IT był nieco mniejszy niż obecnie, choć było już widać jego oznaki. Zostałam odrzucona z paru rekrutacji z informacją, że prześcignęli mnie kandydaci z certyfikatami ISTQB, a ja jako osoba bez certyfikatu musiałam zostać nieładnie mówiąc “odsiana” już na etapie selekcji CV. Już wtedy wiele osób zaczynało myśleć o przebranżowieniu na testera jako o stereotypowo “łatwej” drodze wejścia do IT.

Natomiast pomimo rosnącej fali kandydatów i mojego braku certyfikatu oraz wiedzy testerskiej dostałam pracę na poziomie entry level, gdyż wyróżniłam się unikalną umiejętnością, czyli znajomością więcej niż jednego języka obcego.

Sądzę, że jeśli mamy dobry plan na siebie, niszowe umiejętności lub pomysłową ścieżkę rozwoju daje nam to szansę na wejście do branży nawet w nieco gorszych momentach. Choć oczywiście na sukces w przebranżowieniu wpływa wiele czynników zewnętrznych i po prostu… szczęście. Znalezienie się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie gra wielką rolę. Polecam patrzeć na życie przez perspektywę koncepcji czarnych łabędzi – daje ona mocno do myślenia.

Co dało Tobie największego boosta? Może być to projekt, zadanie, które dało ogrom motywacji.

Jeśli chodzi o codzienną pracę, regularnie zdarzają się małe, ale istotne momenty satysfakcji. Może to być: znalezienie buga, wypuszczenie nowej, porządnie przetestowanej wersji systemu dla użytkowników, wykrycie i rozwiązanie problemu w testach automatycznych, wdrażanie nowych osób i patrzenie, jak poszerzają swoją wiedzę. Motywację daje mi także rozwijanie własnych kompetencji, przykładowo udział w ciekawych szkoleniach i zdobywanie certyfikatów. Tak było z wymagającym certyfikatem ISTQB Test Automation Engineer. Czułam, że to ukoronowanie dotychczasowego doświadczenia z automatyzacją i wszystkich trudnych momentów podczas nauki.

A propos wymagającej nauki – nie zapominajmy, że praca testera bywa monotonna, obciążająca psychofizycznie i nie zawsze jest pełna pasjonujących wyzwań. Spójrzmy na to trochę jak na treningi maratończyka: to, co widzimy i co nas fascynuje to wyjazdy na maratony do egzotycznych miejsc, przebieganie linii mety i pozowanie do zdjęć z medalem. Jednak nikt nie myśli o ilości czasu poświęconego na monotonne treningi, żeby w ogóle mieć szansę wziąć udział w zawodach.

Dobra wiadomość jest taka, że możemy sami zapewnić sobie dodatkowy boost, nie tylko dzięki szkoleniom, ale też na przykład dzięki inspirującym meetupom i konferencjom. Z każdego takiego wydarzenia wychodzę z ogromem motywacji dzięki spotkaniom z pasjonatami i dzięki słuchaniu zmieniających perspektywę prelekcji.

Która mało oczywista umiejętność przydała się w pracy najbardziej?

Można by wymienić tutaj znajomość języka francuskiego – kto by pomyślał, że taka umiejętność może otworzyć drzwi do technicznej kariery?!

Ogólnie zauważyłam, że ludzie nie doceniają wystarczająco umiejętności miękkich. Powiedzenie “nie po to poszedłem do IT, żeby rozmawiać z ludźmi” stało się już kultowe. Ale nie chodzi tylko o umiejętności komunikacyjne!

Niewiele osób pracuje nad swoim angielskim na tyle, żeby mówić naprawdę biegle i osiągnąć poziom wyższy niż mocne B1 albo B2. Jakoś sobie radzą w projektach międzynarodowych, ale… no właśnie, “jakoś”, czasem lepiej, czasem gorzej. Tymczasem biegłość językowa pozwala nie tylko na skuteczniejszą komunikację podczas spotkań, ale także na lepsze zrozumienie dokumentacji lub na podjęcie pracy bezpośrednio dla zagranicznej firmy. Nierzadko widzę osoby, które blokuje znajomość języka, przez co nie odzywają się na spotkaniach i nie biorą udziału w dyskusji albo nie są w stanie w pełni zrozumieć rozmowy i tematu spotkania.

Innym przykładem jest umiejętność prezentowania. Od dłuższego czasu szlifuję ją, regularnie przyjmując rolę prelegentki i szkoląc się u ekspertów. Ucząc się dobrych praktyk zrozumiałam, jak niewielki odsetek osób faktycznie potrafi dobrze i skutecznie prezentować. Dotyczy to także niestety managerów i trenerów.

Nieoczywistą kompetencją, która jest niezmiernie ważna w międzynarodowych projektach w branży IT, jest orientowanie się w różnicach międzykulturowych, zwłaszcza tych dotyczących komunikacji. To szeroki temat, w którym trudno osiągnąć ekspercki poziom, ale dobrze byłoby zdobyć wiedzę przynajmniej na temat kultur, z którymi współpracujemy na co dzień.

Co ma większe znaczenie, umiejętności techniczne czy miękkie?

Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Obie kategorie są ważne i się uzupełniają. Poza tym można odpowiedzieć kultowym stwierdzeniem: “to zależy”.

Choćby od projektu i roli: kiedy firma tworząca niezwykle złożone biznesowo oprogramowanie rekrutuje testera manualnego możemy się spodziewać, że umiejętności miękkie będą być może istotniejsze. Osoba na tym stanowisku musi mieć zdolność do sprawnej nauki jak działa skomplikowany system i branża, dla której wytwarzamy oprogramowanie. Ponadto może być tak, że będzie ona uczestniczyła w wielu spotkaniach z tak zwanym biznesem, czyli z użytkownikami oprogramowania lub z analitykami biznesowymi. W tym kontekście umiejętność sprawnej komunikacji będzie na wagę złota. Dla firmy może być mniej ważne, czy taka osoba na przykład zna jakiś język programowania, gdyż ta umiejętność akurat w tej sytuacji nie będzie potrzebna.

Natomiast jeśli mamy do czynienia ze stanowiskiem typu inżynier automatyzacji testów pracujący w zespole samych automatyków, który ma budować od zera framework do testów automatycznych i na tym skupiać całą swoją uwagę, prawdopodobnie umiejętności techniczne będą brane pod uwagę jako pierwsze przy rekrutacji, a miękkie będą miłym dodatkiem.

Oczywiście przez to, że umiejętności miękkie czasem schodzą na drugi plan nie mam na myśli sytuacji, w której dana osoba na przykład jest arogancka lub agresywna względem członków zespołu. To skrajna sytuacja, która jednak niestety zdarza się w praktyce i zawsze kończy się źle: obniżeniem morale i jakości pracy, frustracją współpracowników, często rozpadem zespołu.

Ponadto testerzy i specjaliści QA często pełnią rolę “człowieka orkiestry”. Jeśli jest się jedynym lub jednym z dwóch-trzech testerów w zespole scrumowym z dużym prawdopodobieństwem będzie się wykonywało różnorodne zadania, i te związane z komunikacją, i te bardzo techniczne. W takiej sytuacji niezwykle przydatna jest umiejętność sprawnego łączenia kompetencji twardych i miękkich.

Na koniec, jak rozwijać różnorodne umiejętności i czy warto chodzić w tym celu na meetupy i konferencje?

Zdecydowanie warto chodzić na konferencje, meetupy i podobne wydarzenia! Można zacząć to robić nawet już od pierwszych dni pracy w zawodzie. Pamiętam, że moim pierwszym tego typu wydarzeniem były darmowe warsztaty z testowania eksploracyjnego po zaledwie paru miesiącach pracy w branży. Dzięki takim spotkaniom można poszerzyć swoją perspektywę, poznać technologie i sposoby pracy odmienne od tych używanych w swojej firmie, zainspirować się do dalszego rozwoju albo wprowadzenia usprawnień w swoim projekcie.

Istotną, a zarazem budzącą obawy wielu osób częścią tego typu eventów jest networking. Początkujący często się boją, że nie będą wiedzieli, o czym rozmawiać z innymi uczestnikami, że umieją za mało, że tematy prezentacji i rozmów będą za trudne… Warto pamiętać, że na takie wydarzenia przychodzą osoby na różnym poziomie zaawansowania i z różnym backgroundem. Na spotkaniu typowo testerskim możemy czasem spotkać programistę albo project managera, który – choć doświadczony w branży – także nie będzie rozumiał wszystkich specyficznych testerskich niuansów.

Jeśli obawiamy się interakcji z obcymi osobami, niekoniecznie musimy aktywnie angażować się w dyskusję. Zawsze możemy tylko posłuchać. Natomiast jest to świetna okazja dla początkujących osób do poznania specjalistów z doświadczeniem i do zadania im pytań o branżę. Oprócz meetupów jest wiele konferencji online i offline, niektóre z nich są darmowe lub niedrogie. Warto szukać informacji o takich wydarzeniach.

Inną świetną metodą poszerzania kompetencji są programy mentoringowe. Wiele z nich również jest darmowa, mentorzy dzielą się swoją wiedzą pro bono albo w ramach akcji swoich firm. Sama uczestniczyłam w kilku tego typu programach zarówno jako mentee, jak i mentorka. Żałuję, że odkryłam tę możliwość dopiero po kilku latach w branży. Największe takie przedsięwzięcie trwało prawie pół roku, podczas którego złapaliśmy świetny vibe z mentorem, pracowaliśmy nad umiejętnościami technicznymi i miękkimi, zrobiłam duży krok w kierunku rozwoju spikerskiego i poznałam grono ciekawych osób. Zresztą do teraz utrzymuję kontakt z mentorem i paroma poznanymi wtedy osobami.

Oprócz wymienionych powyżej form jest wiele innych sposobów rozwoju kompetencji. Online dostępnych jest wiele materiałów edukacyjnych i kursów, darmowych i płatnych. Specjaliści dzielą się wiedzą na blogach, YouTube, w mediach społecznościowych. Jest mnóstwo wartościowych książek zarówno technicznych, jak i traktujących o zarządzaniu, kompetencjach miękkich i psychologii. Rozwijać można się także w ramach różnych ścieżek certyfikacyjnych, tych oferowanych przez ISTQB, ale nie tylko.

Bardziej zaawansowanym w branży, którzy czują, że chcieliby pójść o krok dalej polecam rozważenie spróbowania swoich sił w roli prelegenta na meetupie albo konferencji, mentora w programach pro bono (niektóre programy trwają krócej i zakładają pojedyncze spotkania z mentorem, którego rolą może być po prostu pokazanie, jak pracuje się w branży – można zacząć od tego i zobaczyć, jak się w takiej roli czujemy), a także innych kroków w stronę budowania marki osobistej. Aktywności związane z popularyzacją wiedzy i z pomocą innym – tworzenie prelekcji, mentorowanie młodszych stażem, przygotowywanie treści edukacyjnych – nie tylko dają poczucie satysfakcji i zrobienia czegoś wartościowego dla świata, ale także są niesamowicie rozwijające.


Amelia Walter-Dzikowska. Specjalistka QA i automatyzacji testów. Obecnie pełni rolę Product Ownera zespołu testerskiego w jednym z największych europejskich projektów IT w branży bankowej w Jit Team. Jest też trenerką, prelegentką konferencyjną i twórczynią treści o branży IT oraz umiejętnościach miękkich. Entuzjastka psychologii, literatury popularnonaukowej, aktywnego spędzania czasu wolnego i zwiedzania Europy.

Redaktor naczelny w Just Geek IT

Od pięciu lat rozwija jeden z największych polskich portali contentowych dot. branży IT. Jest autorem formatu devdebat, w którym zderza opinie kilku ekspertów na temat wybranego zagadnienia. Od 10 lat pracuje zdalnie.

Podobne artykuły