Wielu programistów dochodzi do sufitu zarobków po około 10 latach pracy w zawodzie. Wywiad z Jarosławem Rolą
– Widzę w społeczności programistów, że wielu moich kolegów zaczęło brać dodatkowe etaty. (…) prowadzi to do tego, że spędza się długie godziny przed komputerem. Brak jest czasu na rozwój, na odpoczynek, zadania rozwiązuje się klepiąc kod jak w fabryce, zazwyczaj wybierając najprostsze rozwiązania, a nie te, które są najoptymalniejsze – powiedział nam Jarosław Rola, Software Engineer w IKEA, którego zapytaliśmy o to, jak z jego perspektywy zmienił się rynek pracy w IT.
Spis treści
Przed rozmową powiedziałeś, że branża IT jest znana z intensywnego tempa pracy i długich godzin. Z jakimi konsekwencjami trzeba się liczyć pracując w takim tempie?
Głównie z wypaleniem zawodowym. Pandemia wywróciła branżę IT do góry nogami. Sprawiła, że praca zdalna stała się standardem. Jednak widzę w społeczności programistów, że wielu moich kolegów zaczęło brać dodatkowe etaty, często nawet kilka. Pomijając już aspekty prawne i legalność takich aktywności, to prowadzi do tego, że spędza się długie godziny przed komputerem. Brak jest czasu na rozwój, na odpoczynek, zadania rozwiązuje się klepiąc kod jak w fabryce, zazwyczaj wybierając najprostsze rozwiązania, a nie te, które są najoptymalniejsze. Dostrzegać to zaczęły również firmy, które coraz bardziej wymuszają na programistach powrót do biur.
Jakie jest Twoje podejście dot. powrotu do biur? Z mojej perspektywy dla pracodawców to ogromne wyzwanie.
Myślę, że powrót do biur jest nieunikniony. Głównie ze względu na to, że te biura są wynajęte i marnują firmowe budżety. Po drugie, po początkowej euforii związanej z pracą zdalną, wynikającej głównie z niepewności, wydajność pracy zdalnej zdecydowanie spadła. Tak jak wcześniej wspomniałem wiele osób wzięła dodatkowe zajęcia. Widzą to pracodawcy i dlatego coraz rzadziej można spotkać oferty wyłącznie zdalne. A szkoda, bo szczerze mówiąc, jak ktoś uczciwie podchodzi do obowiązków, to praca zdalna daje duże korzyści obu stronom. Oczywiście pracodawcy jasno tego nie zakomunikują, że widzą spadek wydajności, będą starać się to inaczej ubrać w słowa. Będą mówić o integracji zespołu, benefitach pracy z biura. A pracownicy nie będą mieli za bardzo wyjścia, obecna koniunktura na rynku nie sprzyja wybrzydzaniu przy poszukiwaniu pracy.
Wróćmy do intensywnej pracy i wydłużonych godzin spędzonych przy komputerze. W takiej sytuacji problem zazwyczaj leży po stronie pracodawcy, team leadera czy kogoś innego?
Osobiście tylko w jednej firmie spotkałem się, że to firma narzucała długie godziny pracy, jednak wynikało to z tego, że zespół rozproszony był po całym świecie i dochodziła różnica stref czasowych, która wynosiła 9 godzin i trzeba było czasem po prostu porozmawiać i coś ustalić. Zacząć czasem później lub po prostu wieczorem się spotkać z zespołem zdalnie. Od tamtej pory unikam już takich projektów.
Myślę, że głównym problemem jest nasza mentalność oraz rynek pracy, który w sumie jest wynikową tej mentalności. Nie jesteśmy nauczeni tworzyć własnych produktów, za to jesteśmy nauczeni pracy dla kogoś. Mamy więc pewien paradoks na naszym rynku, że prawie każdy programista prowadzi działalność gospodarczą, jednak nie powstaje w naszym kraju żadna wartość biznesowa, jest to po prostu sprzedaż swojego czasu, ładnie zwany eksportem usług.
Myślę, że na palcach u jednej ręki jesteśmy policzyć polskie firmy, które są w stanie zaoferować konkurencyjne zarobki względem zachodnich firm. Jednak problem jest jeszcze jeden – czasu nie jesteśmy w stanie skalować w nieskończoność, co prowadzi, że gdy chcemy wyjść na wyższy poziom zarobków. Powinniśmy raczej myśleć o tworzeniu własnego produktu niż o szukaniu kolejnego klienta.
“Nie jesteśmy nauczeni tworzyć własnych produktów” – ciekawe spostrzeżenie. Co ułatwiłoby tworzenie własnych produktów? Firmy powinny inwestować w przedsięwzięcia pracowników?
Na pewno przyjaźniejsze regulacje prawne. Obecnie niestety wszystko zmierza w odwrotnym kierunku. Pojawia się coraz więcej przepisów, prawo staje się coraz bardziej zagmatwane. Będąc programistą i próbując wypuścić własny produkt musisz mierzyć się z rzeczami kompletnie nie związanymi z programowaniem i zajmującym mnóstwo czasu, począwszy od tego jak przechowywać dane swoich użytkowników w związku z RODO, kończąc na tym jak z jaką stawką VAT powinieneś sprzedawać swój produkt.
Uważasz, że naturalną drogą dla programisty powinno być to, że po latach pracy dla kogoś, otworzy własny biznes?
To zależy od osoby. Niektórzy dobrze się czują jako specjaliści pracując dla kogoś. Lubią wspinać się po drabince korporacyjnej kariery. Lubią stabilizację i bezpieczeństwo. Jednak typowy programista zaczynający pracę podczas studiów dochodzi do sufitu zarobków po około 10 latach pracy w zawodzie. Czyli mając około 30 lat doświadczył już praktycznie wszystkiego. Raczej bez sensu w tak młodym wieku skazywać się wyłącznie na czekanie na emeryturę.
W jaki sposób utrzymujesz równowagę między pracą a życiem prywatnym?
Moją pasją od zawsze był sport, staram się aktywnie spędzać czas czy to na siłowni, czy też grając w piłkę nożną. Kolejna kwestia to wakacje, należy koniecznie zaplanować wypoczynek. Niestety duża część kontraktorów o tym zapomina, bo nie chce tracić dniówek. Myślę też, że ważna jest asertywność i gdy nasz klient lub pracodawca nalega na dodatkowe godziny pracy, trzeba po prostu odmówić. Jednak tak jak wcześniej wspomniałem, w IT to rzadka praktyka lub też mnie po prostu takie projekty omijały.
W utrzymaniu tej równowagi pomaga praca w firmie ze skandynawskimi korzeniami? Czym charakteryzuje się kultura pracy w IKEA?
Tak. Szwedzi są bardzo punktualni, jak spotkanie jest o 10:00, to o 10:00 już wszyscy są wdzwonieni i czekają, są bardzo konkretni i precyzyjni. Nie marnują czasu. Pojęcie small-talku nie jest bardzo powszechne i na pewno stawiają bardziej na jakość niż na szybkość dostarczenia funkcjonalności. Nie ma dużej presji czasu, lepiej spędzić więcej godzin nad rozwiązywaniem zadania, ale żeby było to zrobione należycie. Bo późniejsze poprawki i utrzymanie często zajmują więcej niż implementacja.
Czym zajmujesz się w IKEA?
W Ikea wierzymy, że najważniejszą częścią projektu są jego fundamenty. Wiele projektów poległo, bo na starcie zostały podjęte złe decyzje projektowe. W IKEA zajmuję się tworzeniem platformy, na której działają inne aplikacje. Jestem odpowiedzialny za część związaną z Javą. Jest to projekt wewnętrzny więc niestety nie mogę zdradzić więcej szczegółów.
Co przekonało Cię do pracy w tej firmie?
Rekomendacja kolegi, który pracował tu wcześniej. Nie ma lepszego sposobu na znalezienie ciekawej pracy niż referencja od kogoś kogo znasz. Wcześniej nie pracowałem z żadną szwedzką firmą ani nawet programistą ze Szwecji.
Na koniec, powiedz proszę, co dało Tobie największego boosta w karierze? Być może był taki projekt, zadanie.
Ciężko podać jedną rzecz. Myślę, że moja kariera rozwija się dość liniowo. Wymieniłbym dwa czynniki, które były dla mnie istotne. Pierwszy to rozwijanie własnego produktu. Po godzinach, hobbystycznie, gdy mam na to ochotę rozwijam swój produkt w kompletnie innej dziedzinie programowania. Pozwoliło mi to rozwinąć się zarówno technicznie, jak i biznesowo. Dużym problemem programistów jest brak zrozumienia biznesu i posiadanie własnego produktu bardzo pomaga w tej kwestii. Druga kwestia to ludzie z jakimi się pracuje. Podczas pracy jako programista miałem pewnie do czynienia z kilkuset ludźmi, warto podpatrywać jak inni pracują, jak rozwiązują problemy. Uczyć się od nich. Od każdego zawsze można coś podpatrzeć. W końcu branża IT jest nasycona inteligentnymi ludźmi.
Jarosław Rola. Software Engineer w IKEA. Java developer z wieloletnim doświadczeniem. Pasjonat. Entuzjasta biznesowego podejścia do programowania i automatyzacji. Prywatnie miłośnik sportu, szczególnie piłki nożnej i muzyki.