UX/UI, Wywiady

Lubi promować miasto i przychodzi mu to z łatwością. Daniel Tworski odznaczony przez władze Łodzi

daniel tworski gouda works

– Ktoś dostrzegł moje starania w ocieplaniu wizerunku miasta i przyznano mi odznaczenie co się zowie – „Za zasługi dla miasta Łodzi” – napisał na LinkedInie Daniel Tworski, który od lat wspiera wizerunek miasta m.in. tworząc zapadające w pamięć hasła jak „Beauty Bałuty”. Zapytaliśmy go o system pracy i o to, jak wygląda jego proces twórczy.

Za starania w ocieplaniu wizerunku miasta przyznano Tobie odznaczenie „Za zasługi dla miasta Łodzi”. Wszystko zaczęło się od wymyślonego przez Ciebie hasła “Beauty Bałuty”. Jak wymyślasz tego typu hasła?

Myślę, że w pracy kreatywnej trudno o coś takiego jak proces koncepcyjny. Gdy mówimy o moich pracach, które później lądują na tekstyliach, to każdy przypadek jest naprawdę indywidualny. Raz zobaczę coś na murze, innym razem podczas rozmowy dostrzegę dźwięczność słowa lub hasła i w mojej głowie kreuje się zarys projektu. Nigdy nie przygotowywałem grafiki, bo musiałem, bo ktoś nalegał lub naciskał. To właśnie tę wolność cenię najbardziej w uprawianiu swojego zawodu

Jak zostałeś designerem? Pamiętasz pierwsze płatne zlecenie?

To temat dłuższy niż Nil. Tutaj znowu pojawia się przypadek i masa dziwnych zbiegów wydarzeń. Oczywiście od kiedy tylko sięgam pamięcią interesował mnie szeroko pojęty design. Nieźle rysowałem, wygrałem kilka konkursów lokalnych, ale nie myślałem, że to kiedyś przekuje się w jakiś zauważalny sukces.

W pewnym momencie zaangażowałem się w tworzenie prezentacji w Power Poincie. Absurd, wiem. Szkoła zaczęła wysyłać mnie na konkursy i wygrywaliśmy nie dlatego, że pokazy slajdów były jakieś merytoryczne, ale właśnie dlatego, że były ładne i wykraczały technologicznie poza rutynowe funkcje programu z pakietu Office. Później przyszedł czas na strony internetowe.

Dowiedziałem się o pewnym programie, który daje możliwość tworzenia prezentacji na jakimś kosmicznym poziomie. Z marszu chciałem tworzyć strony internetowe w oparciu o prezentacje, więc zacząłem uczyć się jak to wszystko powinno działać, jak animować klatka po klatce. Ów prezentacje były bardzo „ciężkie”, a w dobie Internetu sprzed 17 lat, to był hamulec. Zacząłem przerysowywać grafiki rastrowe na wektorowe, zauważalnie lżejsze.

Całkiem nieźle opanowałem to rzemiosło, bo już za chwilę projektowałem sobie jakieś błahe sprawy pod swoje projekty. Logo dla bloga, logo dla wuja, logo dla znajomego i tak dalej.

telegazeta gouda works

W sieci zaczęła raczkować platforma zrzeszająca zlecenia. Ot taki portal, gdzie zbierali się chętni na przykład na logo oraz designerzy, którzy to logo zrobią. Wszystko działało w oparciu o licytację. Innymi słowy im mniej jako grafik zaproponowałeś – tym większe szanse miałeś, że zleceniodawca wybierze ciebie. I pewnego pięknego dnia, za 30 polskich złotych, zaprojektowałem logo. Jedynym rachunkiem bankowym w domu rodzinnym dysponowała wówczas siostra. Nie było jeszcze aplikacji mobilnych czy bankowości internetowej, więc o tym czy dostałem faktycznie te 30 złotych dowiedziałem się… po 3 miesiącach, gdy siostra wybrała się do banku. Absurd nie do wyobrażenia.

I tak, pierwsze w życiu komercyjne logo wykonałem za 30 złotych. Było to bodaj w roku 2006. Później zaczęły się studia i wszystko popsuły. Ktoś wytłumaczył mi, że mam rzekomo talent, że za 300 złotych też jestem w stanie projektować i jakoś to już dalej poszło.

Z jakimi wyzwaniami wiąże się praca freelancera?

Przede wszystkim trzeba być zdyscyplinowanym w stosunku do siebie. Mogę być swoim najlepszym pracownikiem, ale także tym najgorszym. Mobilizacja nie może być chwilowa, tylko winna być w ciele freelancera każdego dnia, o każdej godzinie. To ode mnie zależy czy za tydzień będę miał co włożyć do garnka lub czy pojadę na wakacje. Te ostatnie zresztą trudno zorganizować, bo czasem dostaje się zlecenie z półki „nie do odrzucenia” i wtedy wakacje powinny poczekać na jałowy okres.

Ten rodzaj zatrudnienia ma jednak tyleż plusów co minusów, bo gdy zachorujesz na etacie to po prostu idziesz na zwolnienie, nadal pobierasz apanaże. Tutaj jest inaczej – trudno pozwolić sobie czasem na dzień bez pracy. Łatwo uciec za bardzo w obowiązki i odciąć się od rodziny czy znajomych podążając za kolejnym zleceniem i wynagrodzeniem.

Mimo to, nie chciałeś pracować na etacie?

Nigdy jakoś mocno się nad tym nie zastanawiałem. Mój sposób na życie daje dużo wolności: jestem sobie sterem, okrętem i żaglem czy jakoś tak. Nie twierdzę jednak, że taki stan rzeczy będzie trwał wiecznie. Pokłady kreatywności kiedyś się kończą. Wolniej lub szybciej. Starzejemy się, coraz trudniej odnaleźć się w bieżących trendach. Etat daje możliwość awansu. Nawet jako doświadczony projektant jest się potrzebnym, by służyć młodszym kolegom. Nie ukrywam, że od pewnego czasu sonduję rynek grafików i myślę, by może zatrudnić kogoś na stałe. Kogoś, kto mnie odciąży, a zatem będę wtedy agencją, co się zowie i może będzie to regularna praca etatowa.

Jest też plan B, ale odwlekam go w czasie. Mianowicie wciąż mam to szczęście, że gdzieś tam czają się oferty dla mnie od znajomych z innych agencji. Jeśli noga mi się powinie to wskoczę w korporacyjne ramy i zacznę pracować przy cudzym biurku. Nie stanowi to dla mnie jakiegoś dużego kłopotu, a przy tym wiem, że pracowałbym 7-8 godzin, a nie jak teraz 12 czy 16, gdy goni mnie deadline.

wykreślanka gouda works

Jak rozdzielasz czas pracy od czasu prywatnego? Ustaliłeś swoje godziny pracy i trzymasz się ich?

Nie oddzielam i to istota problemu. Gdy wstaję w sobotę to pierwsze co sprawdzam to mail. Gdy sprawa jest paląca to odpowiadam, choć przecież dawno temu założyłem, że to mój czas wolny. Nie potrafię od tego uciec i odciąć życia prywatnego od zawodowego grubą kreską. Myślę, że dobrym wyjściem w życiu freelancera, byłoby wynajęcie biurka w przestrzeni coworkingowej. Zabierasz komputer do regularnego miejsca pracy, a po zamknięciu drzwi, jesteś już wolnym człowiekiem.

Póki co do miejsca pracy mam około 7 metrów. To zbyt blisko. Może założenie rodziny zmieni moje postrzeganie, ale do tego czasu muszę jeszcze trochę się przyjemnie pomęczyć.

Jak znajdujesz czas na działalność… społeczną? Jak designer może wpływać na postrzeganie mieszkańców, turystów przyjeżdżających do Łodzi?

Właściwie to działalność społeczna sama mnie znajduje. Bogiem a prawdą tak naprawdę i tak wielu ludziom muszę odmawiać, bo próśb maści wszelakiej jest dużo więcej niż możliwości mojej pomocy.

Lubię promować miasto i przychodzi mi to z dużą łatwością. Nie skłamię mówiąc, że jednym z największych laurów są zawsze miłe komentarze od internautów z innych miast, który piszą, że takiego Goudę chcieliby mieć u siebie w mieście.

Łódź nie jest łatwym i oczywistym w odbiorze miejscem. Nie brakuje tu zaniedbanych osiedli, ale też ja nie chcę by odbierano ją zbyt cukierkowo. Pokazuję Łódź taką jaka jest naprawdę, a jeśli ktoś z innych miast docenia komunikację i sposób podania moich starań w ocieplaniu wizerunku, to bardzo się cieszę.


Daniel „Gouda” Tworski. Łódzki projektant, założyciel marki ubrań i – póki co – jednoosobowej agencji kreatywnej GOUDA WORKS. Łodzianin z narybku, Lodzermensch z pasji. Dumny reprezentant tezy, że w życiu można startować z każdej pozycji i dojść dalej niż marzenia.

Redaktor naczelny w Just Geek IT

Od pięciu lat rozwija jeden z największych polskich portali contentowych dot. branży IT. Jest autorem formatu devdebat, w którym zderza opinie kilku ekspertów na temat wybranego zagadnienia. Od 10 lat pracuje zdalnie.

Podobne artykuły

[wpdevart_facebook_comment curent_url="https://justjoin.it/blog/lubi-promowac-miasto-i-przychodzi-mu-to-z-latwoscia-daniel-tworski-odznaczony-przez-wladze-lodzi" order_type="social" width="100%" count_of_comments="8" ]