Okradzeni giganci. Facebook i Google oszukani na 122 mln dolarów
Litewski obywatel przyznał się do wyłudzenia ponad 100 milionów dolarów od Facebooka i Google. Na kwotę składają się należności za usługi, które nigdy nie zostały wykonane. Oszustwo było możliwe dzięki podszyciu się pod znaną firmę z Tajwanu.
Spis treści
Nikt nie jest bezpieczny
Jak się okazuje, nawet najwięksi potentaci branży technologicznej są bezbronni wobec kreatywności niektórych oszustów. Tezę ten potwierdza przykład Litwina Evaldasa Rimasauskasa, który w pomysłowy sposób oszukał Facebooka i Google na niebagatelną kwotę 122 milionów dolarów. Mężczyzna przyznał się już do stawianych mu zarzutów, wśród których są m.in. oszustwa telekomunikacyjne oraz kradzież tożsamości.
Nagła zmiana frontu
Litewski przedsiębiorca został zatrzymany już w marcu 2017 roku. Kilka miesięcy później zapadła decyzja o poddaniu go ekstradycji do Stanów Zjednoczonych, gdzie oskarżono go o oszustwo, pranie brudnych pieniędzy i kradzież tożsamości. Przez długi czas Rimasauskas uchylał się od przedstawianych mu zarzutów, tłumacząc, że był on tylko małym trybikiem w przestępczej machinie zarządzanej przez inną osobę. Nie jest jasne, co wpłynęło na jego decyzję o przyznaniu się do winy. Na wyrok będzie musiał poczekać do lipca, ale już teraz wiadomo, że może mu grozić nawet 30 lat więzienia.
Pomysłowe oszustwo
Sposób na oszukanie gigantów opracowany przez Rimasauskasa jest dość imponujący. W W 2013 roku mężczyzna wraz z jeszcze nieznanymi organom ścigania wspólnikami zarejestrował na Łotwie przedsiębiorstwo o takiej samej nazwie, jaką nosi tajwańska spółka Quanta Computer, dostawca rozwiązań m.in. dla Facebooka i Google. “(…) Rimasauskas zarejestrował i założył łotewską firmę o takiej samej nazwie jak azjatycki producent sprzętu komputerowego Quanta Computer Inc, jak donosi Bloomberg, a także otworzył wiele kont w bankach na Cyprze, Litwie, Węgrzech, Słowacji i Łotwie w celu otrzymywania nienależnych płatności”, tłumaczy adwokat Geoffrey S. Berman. Litwin używał także fałszywych faktur, kontraktów, listów i e-maili, które miały być rzekomo podpisane przez osoby piastujące decyzyjne stanowiska w firmach. Wszystko to oczywiście po to, by wprowadzić w błąd pracowników Facebooka i Google.
Nieuchronny koniec
Pierwsze wątpliwości związane ze sprawą pojawiły się u dopiero po dwóch latach oszukańczej działalności. Pracownicy Google w 2015 r. zauważyli pewne niezgodności, a następnie zgłosili je organom ścigania. Zatrzymany dwa lata później Rimasauskas tłumaczył, że pomysłodawcami ataku byli Rosjanie poznani przez niego podczas pobytu w Moskwie. Przedstawiciel Google stwierdził, że korporacja odzyskała już wykradzione w 2013 r. 23 miliony dolarów. Facebook, który przez przestępczą działalność Litwina stracił 98 milionów dolarów, nie skomentował doniesień medialnych pojawiających się w sprawie Rimasauskasa. W lipcu okaże się, czy Litwin będzie musiał odsiedzieć 30 lat.
Źródło: spidersweb.pl