Bootcamp to za mało. Zobacz jak dostałem pierwszą pracę programisty
Każdy z nas, widząc oferty pracy dla programistów dochodzi do tego samego wniosku – branża IT to prawdziwa żyła złota. W poszukiwaniu finansowej stabilizacji wziąłem ze sobą misę i – niczym w kopalniach odkrywkowych – zacząłem szukać. Jak wyglądała moja droga do znalezienia pracy?
Nie jestem absolwentem Harvardu, studiowałem bezpieczeństwo narodowe, szalenie rozwojowy i perspektywiczny kierunek, z którego zdecydowałem się zrezygnować na rzecz bootcampu dla przyszłych programistów.
Sam fakt, że półroczny kurs programowania dał mi więcej niż blisko trzy lata studiów na uniwersytecie, może powodować, że moja opinia o szkolnictwie wyższym nie zakrawa o peany uwielbień. Zdawałem sobie sprawę, że brak wyższego wykształcenia nie stawia mnie w roli faworyta w pojedynku o pierwszą pracę. Szczególnie, że większość konkurentów to absolwenci uczelni technicznych, często mający za sobą pierwsze staże dla młodych programistów. Ja w CV mogłem pochwalić się najwyżej byciem barmanem.
Na pierwsze oferty pracy odpowiedziałem jeszcze w trakcie trwania bootcampu. Otrzymałem jedną odpowiedź. Trudno traktować to jak sukces, wysłałem bowiem około czterdziestu aplikacji. Dostałem zaproszenie na spotkanie z rekruterem, a na miejscu zostałem poproszony o rozwiązanie krótkiego testu, który miał na celu sprawdzenie mojej wiedzy teoretycznej. Spotkanie z testem wspominałem boleśnie przez kolejnych kilka dni.
Tego typu doświadczenie pozwoliło jednak wyciągnąć pewne wnioski. Wiedza z bootcampu w zderzeniu z oczekiwaniami przyszłego pracodawcy była, delikatnie ujmując, niewystarczająca.
Należało zacząć pracować jeszcze ciężej. To bardzo cenna wskazówka dla osób, które obecnie szukają pracy. Próg wejścia w procesach rekrutacyjnych bywa niski. Nie oznacza to jednak, że jest łatwo. Nabytą wiedzą i umiejętnościami przekonacie przyszłego pracodawcę, że to właśnie w Was należy zainwestować czas i pieniądze.
Kurs programowania skończył się w czerwcu. Z perspektywy czasu stwierdzam, że ktoś to bardzo dobrze zaplanował, ponieważ wakacje to okres, w którym pojawia się najwięcej propozycji staży i praktyk. Czułem, że solidnie przepracowałem bootcamp, byłem również gotowy na relokację, dlatego CV (które przeszło zdecydowany upgrade) wysyłałem w każdy zakątek Polski. Nie spodziewałem się, że odzew będzie aż tak duży.
W ciągu miesiąca byłem w procesach rekrutacyjnych niemal piętnastu firm. W ciągu jednego tygodnia byłem w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu i Warszawie. Gotowość zmiany miasta otworzyła przede mną furtkę ogromnych możliwości. Przede wszystkim poszerzyła zakres ofert, na które mogłem aplikować, a co za tym idzie zwiększyła prawdopodobieństwo sukcesu. To kolejna cenna wskazówka, szczególnie dla osób, które mają taką możliwość.
Bez wątpienia najcenniejszym doświadczeniem były rozmowy rekrutacyjne. Z wypracowanym za barem uśmiechem numer pięć starałem się pokonać stres i przy okazji przekonać rekruterów (często również team leaderów zespołów, do których odbywała się rekrutacja), że jestem dla nich najlepszym rozwiązaniem. Często z negatywnym skutkiem. Była to jednak świetna lekcja.
Po pewnym czasie zauważyłem, że część pytań technicznych gdzieś już słyszałem, dlatego zacząłem je spisywać w telefonie lub notesie, który zabierałem ze sobą
Właściwie mnóstwo z nich powtarzało się w różnych procesach rekrutacji, dlatego notes to pierwsza rzecz, o której powinieneś pamiętać wybierając się na rozmowę o pracę. Dzięki niemu miałem pewność, że nie zapomnę pytań, na które nie znałem odpowiedzi, dałem tym jednocześnie sygnał rekruterom, że mimo pewnych braków wiedzy dysponuję ambicją, by szybko nadrobić materiał, którego nie znam.
Pracę znalazłem w ciągu miesiąca od zakończenia bootcampu. Nieco zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi na aplikacje postanowiłem zbudować sieć kontaktów na portalu LinkedIn. Wrzuciłem post, w którym zamieściłem informację, że poszukuję zatrudnienia lub stażu i w całkiem zabawny sposób uwypukliłem swoje umiejętności. Rekruter sam się do mnie odezwał, po dwóch tygodniach mogłem cieszyć się z pozytywnie zakończonego procesu rekrutacyjnego. Jak widać, każdy sposób, który przybliża do osiągnięcia celu, jest dobry.
Cierpliwość to jednak zdecydowanie wskazana cecha podczas poszukiwania pracy, szczególnie tej pierwszej. Im więcej wysłanych CV, tym większe prawdopodobieństwo odpowiedzi. Im więcej rozmów kwalifikacyjnych (nawet tych zakończonych fiaskiem!), tym mniejszy stres podczas kolejnych. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie, chęć rozwoju i ambicja. Reszta to tylko kwestia czasu ?
–
Przeczytałeś właśnie artykuł z cyklu Pierwsza praca. Pokazujemy w nim ciekawe historie, sposoby na znalezienie pierwszej pracy dla programisty. Jeśli szukasz pracy, najlepsze oferty znajdziesz tutaj.